Znalezienie udanego podziału pomiędzy naturalnością i oryginalnością, nie jest łatwą sztuką - stworzenie historii nawiązującej w swej tradycji do licznych dzieł o rozpadzie rodziny i jednocześnie zaproponowanie czegoś nowego, to zadanie jeszcze trudniejsze. Zarezerwowane dla reżysera i scenarzysty o określonym stylu z umiejętnością łączenia dramaturgicznej subtelności i komediowego wyczucia. Do takich twórców na pewno zalicza się Noah Baumbach, który w swoim nowym filmie podąża w myśl zasady promowanej niegdyś przez Jeana-Luca Godarda, aby nie przejmować się pochodzeniem swoich pomysłów, a skupiać się na tym, do czego one prowadzą. Historia małżeńska przedstawia portret rozpadającego się małżeństwa, które początkowo próbuje załatwić to bez większych konfliktów, tak aby ich 8-letni syn nie ucierpiał w żaden sposób na kończącym się małżeństwie rodziców. Nicole (Scarlett Johansson) jest aktorką teatralną, niezwykle ważną postacią w teatrze jej męża, Charliego (Adam Driver). Młody i niezwykle zdolny reżyser nie zawsze jednak dostrzega, że kariera jego żony zaczęła być postrzegana przez pryzmat wystawianych przez niego sztuk. Dla aktorki nie było też łatwe opuścić Los Angeles i zamieszkać na stałe w Nowym Jorku. Baumbach jednak nie skupia całej uwagi na rozstrzyganiu, kto w tym związku zawinił najbardziej, ale na wspólnym dialogu oraz wzajemnym braku szacunku w najważniejszych momentach kosztownej sprawy rozwodowej. Wszystko zaczyna się dość niepozornie, gdzie mediator zachęca Nicole i Charliego do wypunktowania pozytywnych cech swojej drugiej połówki. Widzimy małżeństwo idealne, rozumiejące się nawzajem i znające swoje dobre i słabe strony. Ten obraz zostaje jednak szybko zburzony, kiedy dowiadujemy się, że tak świetnie dogadująca się para, podjęła nieodwracalną decyzję o rozwodzie. Baumbach tym samym podejmuje temat relacji rodzinnych od nieco innej strony, pokazując wszystkie dramatyczne doświadczenia związane z procesem rozwodu i podziału rodziny. Wszystko to z niezwykłą starannością i przy pomocy świetnie poprowadzonej narracji, gdzie wręcz z mistrzowską precyzją reżyser wprowadza przeskoki w czasie i daje możliwość skupienia się nie na samej akcji, a gestach i słowach wypowiadanych przez bohaterów. Kluczowe w Historii małżeńskiej jest zagadnienie dojrzałości, której Baumbach nie chce definiować na swój sposób. Otwiera nam pewnego rodzaju furtkę i poprzez wzajemne zachowania bohaterów, chce pokazać nam na pewno to, czym ona w istocie nie jest. Nie traci przy tym empatii do swoich bohaterów i nawet w momentach ich głupich i dziecinnych zachowań, wszystko jest tutaj naturalne i niezwykle subtelne. Czyny Nicole i Charliego stanowią do pewnego momentu clou, gdzie często w komediowych scenach oglądamy ich starania o zachowanie praw do opieki nad synem. Dramat i komedia kryją się tutaj w ich bezpośredniej relacji, a gagi podawane są w bezbłędny sposób, często obnażając skrzywienie systemu i niepotrzebnych trudności w relacjach. 
fot. materiały prasowe
Film nie zostawia suchej nitki na systemie prawnym, gdzie prawnicy udają przyjaciół pokrzywdzonego małżonka tworząc z niego obiekt do zarabiania pieniędzy. W tym elemencie Baumbach trochę przeszarżował i mimo przygotowanej od linijki konstrukcji i mistrzowskiego wręcz scenariusza, wyraźnie chce rozprawić się z tym tematem i nie bierze jeńców. Nie jest to więc tak subtelne, ale przynajmniej dzięki temu możemy oglądać aktorskie popisy Laury Dern i Ray'a Liotty w rolach prawników. Będąc przy kreacjach, nie można nie wspomnieć o ogromnej sile tego filmu, którą stanowią Johansson i Driver. Tworzą niesamowite popisy, gdzie mogą wykazać się w scenach tworzonych na jednym ujęciu lub stosowanych ze świetnym wyczuciem zbliżeniach. Nie widzę innej opcji, niż nagrodzenie ich wszystkimi możliwymi statuetkami, a w szczególności Drivera, który jest aktorskim potworem. W swoim najnowszym filmie amerykański reżyser tworzy kameralną i wrażliwą, a przy tym bardzo dynamiczną opowieść o zmieniających się relacjach wewnątrz rodziny. Zakończenie nie pozostawia złudzeń - tak wygląda życie i w tym życiu trzeba sobie radzić najlepiej jak potrafimy. Znaleźć odpowiedni dialog z drugą osobą i pewną dojrzałość, która pozwoli nam na skupieniu się nie tylko na tym co złe i niewygodne, ale też wszystkich tych chwilach, które w powracających myślach potrafią wywołać łzy. Baumbach nie sili się na tanie emocje i wywoływanie wzruszenia, ale i tak zostawia nas po seansie z refleksją powodującą niezwykle silne wrażenia. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj