"Hitman: Agent 47" prezentuje zaledwie szczątkową historię, która w żadnym wypadku nie jest w stanie zaciekawić widza. Śmiało można powiedzieć, że tak naprawdę nie ma tutaj fabuły, bo dostajemy ogólne schematy otwierające różne wątki, ale nigdy nie doprowadzające do jakiejś kulminacji i satysfakcji. Przez to też ten film przypomina zwyczajny pilot serialu - mamy ogólną budowę wątków bez żadnego sensownego rozwoju, a wszystko kończy się cliffhangerem. Brakuje jedynie napisu "ciąg dalszy nastąpi", czego po porażce finansowej raczej nie ma co oczekiwać. Cała opowieść jest pretensjonalna, przepełniona głupotami i nieprawdopodobnymi absurdami. Niektóre momenty mogą zmusić widza do zastanowienia się, co myślał scenarzysta, gdy to tworzył. Nie ma tutaj kompletnie nic, co mogłoby zaciekawić, przykuć do ekranu, a o emocjach możemy zapomnieć. Najśmieszniejsza jest próba rozwoju najsłabszej postaci tego filmu. Katia (grana przez Hannę Ware) jest najlepszym przykładem kiczu i sztuczności, jakie się tutaj widzom serwuje. Jej przemiana za pstryknięciem palca z dziewczyny w kogoś obdarzonego prawie supermocami jest ukazywana przez dziwaczną beznamiętną minę i patrzenie spod byka. Trudno momentami nie śmiać się z takich motywów. No ale czego mogliśmy oczekiwać, skoro autorem historii i scenariusza jest Skip Woods? W końcu człowiek ten odpowiedzialny jest za tak bardzo krytykowane filmy jak "X-Men Origins: Wolverine" i "A Good Day to Die Hard", więc powinniśmy wiedzieć, że znów będzie źle. [video-browser playlist="660662" suggest=""] Najgorsze jest to, że "Hitman: Agent 47" tych wszystkich braków nie nadrabia nawet scenami akcji. Są one przeciętne, pozbawione pomysłu i pazura. Nakręcono je tragicznie - przez szalejącą kamerę rzadko kiedy widzimy, co tak naprawdę się dzieje. Do tego jest to film akcji w stylu: bohater idzie, a wrogowie sami podchodzą pod jego kule. Nie czuć w tych scenach żadnych emocji, napięcia, a już tym bardziej zagrożenia dla bohatera. Akcja nie wywołuje niczego poza obojętnością lub salwami śmiechu, gdy na ekranie widzimy nieprawdopodobnie głupie motywy (wrogowie uciekają na dach i wiedzą, że Agent 47 ich ściga, a gdy bohater wychodzi na dach z windy, widzimy ludzi odwróconych do niej plecami, jakby w zasadzie nie mogło stamtąd przyjść żadne zagrożenie). Wszystko okraszone jest efektami specjalnymi niemal na poziomie "Wiedźmina". Prawdopodobnie właśnie w tym filmie widziałem po raz ostatni tak złe efekty komputerowe. Obsada to kopalnia zmarnowanego potencjału. Cóż z tego, że mamy tutaj tak utalentowane osoby jak Zachary Quinto, Thomas Kretschmann czy Ciaran Hinds, skoro dostają stereotypowe i papierowe postacie, niepozwalające im zbudować czegoś więcej? Hinds i Kretschmann przynajmniej nadrabiają charyzmą, Quinto niestety jest jedynie komicznie słaby. Pozytywnym zaskoczeniem i prawdopodobnie jednym z niewielu plusów jest Rupert Friend, który nieźle sprawuje się w roli Agenta 47 - jest w niej zdecydowanie lepszy od Timothy'ego Olyphanta z poprzedniego filmu. Mogę się jedynie przyczepić do braku całkowitej łysiny na głowie (widoczne są drobne włosy, a czasem nawet wąs, choć raz znika, raz się pojawia), co w porównaniu do gry nie jest dobrym rozwiązaniem. Cliffhanger w pewnym sensie tę kwestię wyjaśnia, aczkolwiek jeśli w istocie przez to podjęto taką decyzję, jest to po prostu głupie. "Hitman: Agent 47" jest akcyjanikiem poniżej przeciętnej, który nie ma zbyt wiele wspólnego z popularną serią gier. Twórcy starali się wprowadzać różne nawiązania i smaczki, które fani od razu dostrzegą, ale są one przygniatane przez fabularne absurdy, słabe sceny akcji i idiotyczne zachowania postaci - w tym samego Agenta 47. W istocie sprawia to wrażenie pilota serialu. Tak jakby pokazano go stacjom telewizyjnym, a gdy te zobaczyły, jak jest słaby, ktoś zaszantażował kogoś w studiu i wypuścił to coś do kin. Szkoda czasu.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości kina Helios w Gdyni

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj