Miłośnicy twórczości Stephena Kinga będą z pewnością kojarzyć Holly z książek, takich jak: Outsider, Pan Mercedes czy Jest krew.... Pisarz udowodnił już, że z niektórymi bohaterami lubi utrzymywać kontakt twórczy i sięga po nich co jakiś czas w swoich książkach. Pojawia się więc pytanie – czy trzeba znać wspomniane przeze mnie książki? Otóż nie. Jednak należy liczyć się z tym, że jeśli ich nie znamy, natkniemy się na spoilery, które mogłyby nam zepsuć ich lekturę w przyszłości. Poza tym nie ma to większego znaczenia akurat dla Holly. W tej powieści King sięga po bardzo klasyczne motywy, które nieco odeszły do lamusa. Gdzie tym razem będzie się rodziło zło? Na amerykańskich przedmieściach, w sercach dwojga przesympatycznych wykładowców uniwersyteckich, w vanie i… w piwnicy. Więcej nie zdradzę, ale w sumie pisarz dość szybko odkrywa motywacje bohaterów itd. Dość szybko można także domyślić się końca, ale nie wpływa to na przyjemność czytania czy odczuwanie emocji. Zło, które czai się w najmniej spodziewanych osobach, wstrząsa najbardziej. Tytułowa bohaterka Holly ma w momencie rozpoczęcia akcji bardzo trudną sytuację osobistą. Jest kompletnie sama, do tego z powodu covidu zmarła jej matka. Już niemal zamyka swoją małą agencję detektywistyczną, ale kontaktuje się z nią kobieta, której córka nie wróciła z przejażdżki rowerowej. No i się zaczyna.
Źródło: Prószyński i S-ka
W tej powieści dostaniemy wszystko to, za co kochamy (albo co najmniej cenimy) twórczość Kinga. Bohaterowie są z krwi i kości – bardzo autentyczni, niezależnie od tego, czy walczą ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, czy parą demonicznych staruszków z przedmieścia. Nasza Holly ma swoje problemy i traumy. Nie jest typową policjantką ze skały, która wieczorami zapija stres w pobliskim barze. Holly podchodzi do pracy z sercem i pewnego rodzaju wrażliwością, dzięki czemu jest bliższa czytelnikowi.
Fabuła – palce lizać! Jednak pojawiają się pewne zgrzyty. King osadził tę książkę bardzo mocno we współczesności i nie mógł odmówić sobie prezentacji swoich poglądów. Otwarcie krytykuje politykę i to, jak świat radzi sobie z pandemią. Nie zabraknie obrzucania kamieniami Trumpa, którego pisarz nie cierpi. Będą poruszane także tematy rasizmu, homofobii, Black Lives Matter i wiele innych. Przyznam szczerze, że te zabiegi trochę zajmowały moje myśli. Pisarz pokazuje, jak bardzo my, ludzie XXI wieku, jesteśmy zepsuci i jak niewiele potrzeba, by zło w nas zakiełkowało. W sumie każda powieść jest poniekąd prezentacją poglądów pisarza, odbiciem jego umysłu itd. King na samym końcu książki trochę tłumaczy się przed swoimi czytelnikami, że wcale nie chciał moralizować. Podsumowując, King po doskonałej Baśniowej opowieści zaserwował nam dzieło równie dobre. Czyżby pisarz z wiekiem będzie tylko lepszy i lepszy? Mam nadzieję, że napisze jeszcze wiele książek, nim odłoży pióro i uda się na emeryturę.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj