Autorom Simpsonów już raz z powodzeniem wyszło sparodiowanie znanego serialu kablówki. Wówczas było to Breaking Bad, a tym razem przyszedł czas na Homeland. Centralną postacią i odpowiednikiem Brody'ego jest tutaj Homer, a gościnnie pojawia się nawet postać agentki FBI imieniem Carrie. Zabawnie wypada też czołówka odcinka, w której widzimy wiele gwiazd seriali animowanych i jednocześnie zapowiedź wcześniej ogłoszonych crossoverów.
Umiejętnie zaczerpnięto schematy z pierwszego sezonu Homeland i wpleciono je w kreskówkowy świat. Wszystkie wydarzenia są pokazane z odpowiednim smakiem i wykręconym podejściem, które zapewnia sporą dawkę humoru. Wyśmienicie udaje się wyśmiać najgorsze wady Homeland, jak np. wątek Carrie, która romansuje z Brodym. Sama Carrie odgrywa tu jedynie rolę epizodyczną i wydaje się, że jej celem jest wyłącznie ukazanie tego, co twórcom Simpsonów nie podobało się w tej bohaterce.
[video-browser playlist="634773" suggest=""]
Gdy już poznajemy prawdę stojącą za zmianą zachowania Homera, efekt jest satysfakcjonujący. Odpowiednio przekręcone zostają znane wydarzenia i elementy Homeland, jak np. modlenie się na dywanie, specyficzną dietę czy próbę dokonania zamachu. Dobry pomysł, który umożliwia stworzenie premiery oferującej odpowiednią dawkę wrażeń i śmiechu. W tym wszystkim ważną rolę odgrywa Lisa, która depcze Homerowi po piętach, podejrzewając najgorsze. Pozwala to w sposób niezwykle sympatyczny delikatnie rozwinąć relację Lisy z ojcem, ponieważ pomimo krytyki jego zachowań, widzimy, że gdy on zmienia się w kogoś, kim zawsze chciała, aby był, ona nie może tego znieść.
Simpsonowie rozpoczynają sezon dobrym odcinkiem. Umiejętna parodia Homeland to dobry pomysł, niezłe wykonanie i niemało humoru.