John Young stara się budować autorytet przywódcy i jest prawdopodobnie jedyną postacią w tym serialu, która próbuje być normalna. Jednak gdy centralnym wątkiem epizodu staje się chęć pójścia Ludzi Jutra na imprezę, trudno mi uwierzyć w to, co oglądam. Czy scenarzyści w ogóle myślą o tym, co piszą? Takiego poziomu absurdu i niedorzeczności nie widziałem nawet w Pamiętnikach wampirów. Słyszymy jasne, klarowne i zrozumiałe argumenty ze strony Johna, ale grupa nadal chce iść się bawić, bo tak będzie fajnie. I jeszcze ten wyluzowany bawidamek imieniem Russell, który podjudza wszystkich do bycia za tym pomysłem. Idea sama w sobie jest niepojęta, ponieważ większość grupy to dorośli ludzie, którzy wiedzą o zagrożeniach. Kolejną abstrakcją jest zachowanie Cary, która toczy pojedynek z Johnem o to, by zgodził się na zabawę. W tym miejscu muszę zadać pytanie - jaki problem przynieść graty i zrobić sobie w "domu" potańcówkę?
W momencie, gdy bohaterowie w idiotyczny sposób zaczęli poruszać temat imprezy, mogliśmy już przewidzieć każdy kolejny krok odcinka i po kolei odhaczać je z listy. Scena zasadzki zbyt oczywista, aczkolwiek chyba miała być zaskakująca, ale w ogóle nie wyszło. Jedyny głupi pretekst do tego, by tajemnica Johna wyszła na jaw, a zarazem do tego, by zaprezentować nam tyradę okrutnych banałów o tym, jak to zabijanie jest złe i jaki z Johna jest potwór. Takimi wątkami twórcy The Tomorrow People obrażają gatunek seriali młodzieżowych.
[video-browser playlist="634044" suggest=""]
W miarę ciekawie wygląda motyw z szefem Jedikiah, który jest jednym z Ludzi Jutra. Biorąc pod uwagę wszelkie komiksowe schematy, to zabieg raczej oczekiwany, ale przynajmniej tę namiastkę fabuły w poprawny sposób rozbudowuje, potrafiąc minimalnie zainteresować. Twórcy bardziej powinni skupić się na tego typu przewodnich historiach serialu, niż serwować nam banalne wątki.
Końcówka z wyjawieniem prawdy przyjaciółce jest okropna. Nie chodzi nawet o samą infantylność popisu przed Astrid, ale o fakt tragicznie wkomponowanego tła na green screen po teleporcie. Po pięciu odcinkach The Tomorrow People nie widzę żadnej nadziei na poprawę. W odróżnieniu od tego Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. przynajmniej próbuje się rozwijać i nie stoi w miejscu.