Impreza Ludzi Jutra
Pomimo sztampowości i przewidywalności umiarkowanie nieźle oglądało mi się do tej pory The Tomorrow People. Tego samego nie mogę powiedzieć o piątym odcinku, który pobił wszelkie rekordy idiotyzmu i banalności.
Pomimo sztampowości i przewidywalności umiarkowanie nieźle oglądało mi się do tej pory The Tomorrow People. Tego samego nie mogę powiedzieć o piątym odcinku, który pobił wszelkie rekordy idiotyzmu i banalności.
John Young stara się budować autorytet przywódcy i jest prawdopodobnie jedyną postacią w tym serialu, która próbuje być normalna. Jednak gdy centralnym wątkiem epizodu staje się chęć pójścia Ludzi Jutra na imprezę, trudno mi uwierzyć w to, co oglądam. Czy scenarzyści w ogóle myślą o tym, co piszą? Takiego poziomu absurdu i niedorzeczności nie widziałem nawet w Pamiętnikach wampirów. Słyszymy jasne, klarowne i zrozumiałe argumenty ze strony Johna, ale grupa nadal chce iść się bawić, bo tak będzie fajnie. I jeszcze ten wyluzowany bawidamek imieniem Russell, który podjudza wszystkich do bycia za tym pomysłem. Idea sama w sobie jest niepojęta, ponieważ większość grupy to dorośli ludzie, którzy wiedzą o zagrożeniach. Kolejną abstrakcją jest zachowanie Cary, która toczy pojedynek z Johnem o to, by zgodził się na zabawę. W tym miejscu muszę zadać pytanie - jaki problem przynieść graty i zrobić sobie w "domu" potańcówkę?
W momencie, gdy bohaterowie w idiotyczny sposób zaczęli poruszać temat imprezy, mogliśmy już przewidzieć każdy kolejny krok odcinka i po kolei odhaczać je z listy. Scena zasadzki zbyt oczywista, aczkolwiek chyba miała być zaskakująca, ale w ogóle nie wyszło. Jedyny głupi pretekst do tego, by tajemnica Johna wyszła na jaw, a zarazem do tego, by zaprezentować nam tyradę okrutnych banałów o tym, jak to zabijanie jest złe i jaki z Johna jest potwór. Takimi wątkami twórcy The Tomorrow People obrażają gatunek seriali młodzieżowych.
[video-browser playlist="634044" suggest=""]
W miarę ciekawie wygląda motyw z szefem Jedikiah, który jest jednym z Ludzi Jutra. Biorąc pod uwagę wszelkie komiksowe schematy, to zabieg raczej oczekiwany, ale przynajmniej tę namiastkę fabuły w poprawny sposób rozbudowuje, potrafiąc minimalnie zainteresować. Twórcy bardziej powinni skupić się na tego typu przewodnich historiach serialu, niż serwować nam banalne wątki.
Końcówka z wyjawieniem prawdy przyjaciółce jest okropna. Nie chodzi nawet o samą infantylność popisu przed Astrid, ale o fakt tragicznie wkomponowanego tła na green screen po teleporcie. Po pięciu odcinkach The Tomorrow People nie widzę żadnej nadziei na poprawę. W odróżnieniu od tego Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. przynajmniej próbuje się rozwijać i nie stoi w miejscu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat