Ten odcinek Into the Badlands tylko utwierdził mnie w jednym przekonaniu. To miejsce nietypowe, magiczne, które jest w stanie zmienić każdego, kto zwiąże z nim swój los. Jest w stanie wydobyć ze swoich mieszkańców najlepsze i najgorsze cechy, czasem nawet w tym samym momencie. Przykładem niech będzie jeden z dwóch przewodnich motywów tego odcinka, czyli bunt grupy żołnierzy Wdowy, dowodzony przez Ren, jedną z ofiar wojny, którą poznaliśmy w odcinku opowiadającym o przeprawie Sunny'ego i kompanii przez aleję snajperów. Tutaj widz od początku jest przekonany, że to nie może się udać, jest ich za mało, nie są wystarczająco zorganizowani. Jednak pozostaje ta niepewność, a może jednak? Może los wojny nagle się zmieni? A nawet jak nie, czy będzie mieć to wpływ na naszych bohaterów? Twórcy postarali się, by to wydarzenie odbiło swoje piętno na każdej ze stron biorących w nim udział i choć jak wspominałem, z góry można przewidzieć wynik tego powstania, to jednak jego impakt czuć będziemy jeszcze długo. Wielkie brawa za to, że po raz kolejny w tym sezonie udało się wprowadzić coś świeżego, emocjonującego i tak innego od zwyczajowej konwencji serialu. Kraina zmieniła też Pielgrzyma, może to bliskość Azry, może przeciwności, może spotkanie godnego oponenta jakim jest Minerva? Ciężko stwierdzić co, ale coś pcha tego człowieka na krawędź. Zabójstwo Castora, wątpliwości Nyx, która przenosi je na M.K., pogłębiająca się przepaść między nim a Cressidią. Czuję, że nie skończy się to dobrze, zaś sam Pielgrzym będzie autorem własnego upadku. Jak to bywało już z innymi fanatykami i despotami w historii serialu. Świetny wątek, świetnej postaci, jak do tej pory wykorzystany bezbłędnie. Co zaś tyczy się Sunny'ego i towarzyszy. Wielokrotnie już wspominałem, jak bardzo lubię i cenię postać Bajie'go i ten epizod nie dość, że nie stanowi wyjątku, to jeszcze to utwierdza. Jego związek z Lily, który oboje zmienił i robi to nawet po latach, to z jednej strony wątek nieco komediowy, a z drugiej jakiś taki promień ciepła, który rozgrzewa to mroczne i smutne miejsce, jakim są Krainy, zwłaszcza że po ich zachowaniu widać, że jeszcze ów promień nie wygasł. Podczas wyprawy naszej czwórki mamy też okazję dowiedzieć się jeszcze więcej o przeszłości Sunny'ego oraz o ludziach, którzy go ścigają. Wypada to jak najbardziej naturalnie, czuć, że było to od dawna zaplanowane i jest stopniowo, metodycznie realizowane. A przy tym wszystkim dostajemy jedną z dwóch w tym odcinku, jak zwykle na bardzo wysokim poziomie, scen walki. Nic dodać, nic ująć. Podsumowując, dostajemy kolejny bardzo dobry odcinek, udowadniający, ze 3. sezon jest tym najlepszym. Coś czuję, że cliffhanger, jaki zaserwują nam w przyszłym odcinku twórcy, będzie nas trzymał w niepewności aż do drugiej połowy sezonu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj