Niby są ciągi przyczynowo-skutkowe, niby fabuła nabiera rumieńców. Mamy kilka charakterystycznych postaci i parę zwrotów akcji. Czemu więc nowy odcinek Kobiet mafii ogląda się podobnie jak poprzednie?
Tym razem na pierwszym planie jest Spuchnięta Anka i niania jej syna Maćka, Daria. Po tym, gdy Żywy wystawia swoich kolegów i ucieka z Siekierą, żona Cienia musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, gdzie zdana jest tylko na siebie. Z pomocą opiekunki jej dziecka zaczyna realizować plan mający na celu zdobycie wielkiej gotówki. Jak łatwo się domyślić, sytuacja ta generuje kilka mniej lub bardziej atrakcyjnych fabularnie wydarzeń.
Uczynienie z Anki głównej bohaterki odcinka robi dobrze serialowi. Dzięki tej przerysowanej postaci opowieść nabiera slapstickowego, a momentami wręcz groteskowego charakteru. Anka to taki komediowy samograj. Skupia w sobie stereotypy charakterystyczne dla kobiet, dla których blichtr i przepych są ważniejsze od inteligencji i szacunku dla drugiego człowieka.
Patryk Vega kreując jej postać, nie musiał się mocno gimnastykować, bo ma ona cechy wręcz „memiczne”. Wystarczyło pogrzebać w internecie, aby znaleźć opisy, anegdotki i dowcipy idealnie pasujące do tej bohaterki.
Mimo braku oryginalności na poziomie twórczym, przygody Anki ogląda się całkiem przyjemnie, choć w niektórych momentach trudno ukryć zażenowanie. Scena wulgarnego seksu, karczemna awantura na terenie więzienia czy załamanie nerwowe po utracie środków do życia to w wykonaniu
Katarzyna Warnke ostra jazda bez trzymanki. Aktorka szarżuje, sprawiając, że jej postać jest jeszcze bardziej nieobliczalna, ale też zabawna. Dobrze, że tak się dzieje, bo na poziomie fabularnym wciąż nie ma fajerwerków.
Mimo że pod względem opowieści jest nieco ciekawiej niż w poprzednim odcinku, to nadal nie mamy tu do czynienia z wciągającą gangsterską intrygą. Przez całą długość odcinka obserwujemy, jak Anka i Daria przemieszczają się z punktu A do punktu B, realizując swój plan wzbogacenia się. Podczas seansu łapiemy się jednak na tym, że czekamy tylko na kolejne odpadły Anki i cięte riposty Darii. Gdyby bohaterki nie były tak charakterystyczne, wątek ten stanowiłby kolejny nudny zapychacz, bez żadnej wartości artystycznej. Plan działania kobiet jest momentami tak kuriozalny, że aż trudno uwierzyć, iż śledzący ich oddział specjalny daje się tak łatwo wywieść w pole.
Z postacią Anki dobrze koresponduje kolejna szaleńcza kobieca bohaterka. Córka Padrino niestety nie dostaje zbyt dużo czasu ekranowego, przez co nie jest dane nam jej lepiej poznać. Wiemy, że jest rozpieszczona, ma problemy z uzależnieniem od kokainy i że ojciec zrobi dla niej wszystko. Brakuje tutaj jednak nawet pobieżnego rysu charakterologicznego. Twórcy nie wykorzystują potencjału, jaki daje ta postać. Patryk Vega nie zatrzymuje się nawet na chwilę, aby rozbudować bohaterów tego wątku. Zamiast pokazać więcej Padrina i Futra, serwuje nam źle zrealizowaną i zmontowaną scenę wypadku samochodowego, w którym giną bogu ducha winne osoby czekające na przystanku autobusowym.
Jak widać, dobrze nakreślone postacie są siłą serialu. Szkoda, że więcej jest w nim tych źle skonstruowanych. Doskonałym dowodem na to jest gangster Żywy (
Piotr Stramowski). Jego motywacje, ambicje i pobudki są zupełnie niewiarygodne. Z jednej strony fircyk w zalotach, z drugiej bezwględny killer. Przestępca bez mrugnięcia okiem zdradza osoby, z którymi łączyły go emocjonalne relacje przez wiele lat. Jeszcze w pierwszym odcinku gotów był do krwawej zemsty i oddania życia za swoich ludzi. Teraz nie ma już takich sentymentów. Dla kobiety przekreśla całe przeszłe życie i wybywa do ciepłych krajów. Jego przemiana jest zupełnie niewiarygodna. Zamiast wywoływać emocje, śmieszy. Zamiast budować napięcie, nudzi.
Podobnie jak Cieniu i Milimetr, Żywy składa się z klisz, które zupełnie do siebie nie pasują. Aktorzy nie wczuwają się w swoje role, a ich kwestie to pojedyncze zaczepne riposty, dość atrakcyjne dla masowego widza, ale zupełnie nie rozwijające relacji miedzy bohaterami. Doskonałym przykładem jest tu wielka miłość miedzy Żywym a Siekierą. Czy widz rzeczywiście ma uwierzyć w szczere uczucie między tymi postaciami, obserwując ich sceny łóżkowe, wygłupy na karuzeli czy korzystanie z luksusów na ekskluzywnym jachcie? Segmenty w tropikach pod względem fabularnym przypominają raczej
Pamiętniki z wakacji niż historię mającą pogłębić romantyczną więź między dwójką bohaterów.
Najnowszy odcinek
Kobiety mafii powinien zostać zapamiętany przede wszystkim dzięki aktorskim szarżom Katarzyny Warnke, która tworzy jedną z najbardziej charakterystycznych postaci w filmografii Patryka Vegii. Poza tym to wciąż ta sama nieudolnie napisana i wyreżyserowana „prawdziwa historia polskiej mafii”.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h