Leigh Bardugo kontynuuje losy bohaterów, którzy wykonali bardzo trudne zadanie, lecz zostali oszukani przez swojego zleceniodawcę. Przywódca ekipy, Kaz Brekker, planuje zemstę oraz zdobycie należącej się im nagrody. Nie będzie to łatwe, ponieważ wróg jest świadomy zagrożenia, a co najważniejsze, nadal nie dostał tego, czego chce od Kaza. Fabuła Crooked Kingdom to gra, w której zwycięży gracz bardziej przebiegły i lepiej przewidujący ruchy swojego przeciwnika. Zanim dojdzie do ostatecznego rozstrzygnięcia, bohaterowie znajdą się blisko zarówno sukcesu, jak i dotkliwej porażki. Szybkie tempo wydarzeń i zwroty akcji robią pozytywne wrażenie – a drugi tom przecież liczy więcej stron niż pierwszy. Autorka ciekawiej opisuje walkę na ulicach Ketterdamu, mającą duże znaczenie dla świata, toczącą się na ulicach i w umysłach postaci, niż pojedynczy skok na niezdobytą twierdzę w Six of Crows. Do sukcesu przyczyniają się wrogowie, którzy zaskakują swoim sprytem – zdecydowanie nie są bierni na poczynania bohaterów, próbując zawczasu pokrzyżować ich plany. A co do planów – nie wyjdzie jeden, trzeba przygotować drugi – bardziej skomplikowany, zdumiewający i trudniejszy do realizacji. Wracając jednak do antagonistów, chociaż nacisk zostaje położony na Van Ecka, to tych przeciwników tak naprawdę jest więcej. Już na początku można się przekonać, że sprawą zainteresowały się także inne siły, co uatrakcyjnia akcję. Dzięki wpływowym i licznym wrogom historia budzi większe zainteresowanie. Leigh Bardugo zdawała sobie sprawę, że z takiej sytuacji może wyjść tylko geniusz, ale nawet on poniesie jakieś straty, czemu dała wyraz w powieści.
fot. MAG
Mimo że książka jest chwilami mało wiarygodna, to udaje się zmniejszyć znaczenie tego mankamentu. Tylko kreacje postaci dają się we znaki, nie przekonują i trochę zniechęcają do lektury. Mamy tu powtórkę z rozrywki – wciąż śledzimy rozwój wątków miłosnych. Chociaż ekipa Kaza powinna być bandą niebezpiecznych drani, okazuje się bandą niebezpiecznych i zakochanych nastolatków, którzy często ze sobą flirtują. Przed, po, a nawet podczas wykonywania misji ich myśli wędrują w kierunku ukochanych. Królestwo kanciarzy to więc powieść pisana pod młodzież, która oczekuje romantycznych kwestii w fantasy, nawet jeśli te z powodzeniem wkracza w mroczne rejony (Kaz bywa okrutny i brutalny). Jednak osoby mniej tym zachwycone powinny dać radę przejść przez miłosne momenty i cieszyć się przygodową, awanturniczą akcją. Ponownie nie zabrakło retrospekcji pojawiających się we właściwych momentach. Nigdy ich czytaniu nie towarzyszy wrażenie, że są zbędne i odciągają nas od bardziej zajmującej teraźniejszości, bowiem rzucają dużo światła na bohaterów i ich aktualne położenie. Trochę więcej dowiadujemy się też o wrogach, między innymi o Van Ecku, który rośnie w naszych oczach – przed lekturą nie myślałem, że uda się go pokazać jako tak złego człowieka. Z drugiej strony w jego przypadku można mówić także o rozczarowaniu, ponieważ nie do końca zostały ukazane przesłanki, które pchnęły go do pewnego bardzo istotnego czynu. Królestwo kanciarzy kończy wątki zapoczątkowane w Szóstce wron. To już raczej zamknięcie serii, aczkolwiek Leigh Bardugo pozostawiła sobie pole do kolejnych książek – jeśli nie o Kazie i jego drużynie, to przynajmniej do historii osadzonych właśnie w ich świecie. Zakończenie zadowala, ponieważ niespodziewanie ma gorzki posmak. Po Królestwo kanciarzy niewątpliwie warto sięgnąć, jeśli czytało się Szóstkę wron i było się nią zachwyconym. W przeciwnym razie trzeba mieć na uwadze, że choć zakończenie dylogii jest na dobrym poziomie i oferuje przyjemną rozrywkę, to boryka się z podobnymi problemami co poprzedni tom i pozostaje powieścią fantasy pisaną bardziej dla młodzieży niż dorosłych.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj