‌‌Fun Mom Dinner to komedia oparta na dość ogranym schemacie, gdzie grupa osób ma przeżywać szalone perypetie pełnych humorystycznych sytuacji podczas wspólnego wieczoru. Ten punkt wyjścia zawsze ma dobry potencjał na komedię zabawną i angażującą. Jednak nie tym razem. Obserwujemy wieczór mam, który jest pozbawiony jakiekolwiek pomysłu. Bynajmniej nie ma ani zwariowanych perypetii, ani szalonych przygód, ani nietypowych sytuacji. W zasadzie to nic ciekawego się nie dzieje, a co gorsze, jedynie niekonwencjonalne wydarzenia w tym nudnym wieczorze zostały pokazane w zwiastunie. Mamy dużo rozmów o życiu, uczuciach, a mało sytuacji napędzających komediowy potencjał historii. Prowadzenie fabuły jest problemem tej komedii, bo twórcom bardziej zależy na banalnych, sztampowych motywach uczuć, rodzicielstwa i rozmów o tym, że bycie matką jest trudne, niż na tym, by w ogóle zainteresować widza czymkolwiek lub go rozbawić. W centrum fabuły stoi jedna matka, która ma problem w małżeństwie, więc naturalnie w sposób mdły do granic możliwości przechodzi przemianę w relacji z mężem i znów jest słodko. A do tego mamy stereotypowe bohaterki, ich problemy oparte na oczywistościach oraz zaprzyjaźnianie się postaci w sposób ekstremalnie szybki. Takim sposobem w scenariuszu mamy wszystkie klisze gatunkowe o problemach małżeńskich, interakcji pomiędzy kobietami i mężczyznami oraz o przyjaźni kobiet. Wszystko oklepane, wtórne i po prostu nudne. Nie mogę jednak odmówić jednej zalety, jest chemia pomiędzy głównymi bohaterkami, która w wielu scenach sprawdza się wyśmienicie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że film nie jest śmieszny. Te kilka gagów, które pokazano w zwiastunie, to najzabawniejsze sytuacje, bo poza tym praktycznie nic się nie dzieje. Poziom humoru jest na typowym standardzie amerykańskich komedii: narkotyki, wulgaryzmy oraz odchody w buzi. Nie ma ani dobrego humoru sytuacyjnego, ani pomysłowych dialogów mających rozbawić, ani postaci, które w jakikolwiek sposób mogłyby pod tym względem podciągnąć film. A to też wpływa negatywnie na całokształt odbioru, bo choć film trwa 80-parę minut, szybko zaczyna się dłużyć. Oglądając Fun Mom Dinner, miałem takie wrażenie oczekiwania na to, by ten film w końcu się rozkręcił. Kiedy zacznie się coś dziać śmiesznego lub interesującego. Aż nagle okazuje się, że... to koniec. Oto przykład komedii tworzonej po linii najmniejszego oporu. Nieśmiesznie, bez pomysłu, żerujące na  Złych mamuśkach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj