W najnowszym odcinku Miasta na wzgórzu wreszcie doszło do kluczowych rozstrzygnięć. Decourcy Ward razem ze swoimi partnerami odkrywa przy pomocy Jimmy'ego, kto napadał na konwoje i kiedy zaatakują po raz kolejny. Zasadzka udaje się i przed nami już tylko finałowe konfrontacje i podsumowanie historii rabusiów, chcących lepszego życia dla swoich rodzin i bliskich. Trzeba przyznać, że intryga i śledztwo były prowadzone o wiele ciekawiej niż samo rozwiązanie i osiągnięcie celu przez protagonistów. Wciąż oczywiście wszystko jest ciekawe ze względu na kulisy i kontekst działań skorumpowanego FBI z Rohrem na czele, ale ten moment był już tak pozbawiony napięcia i dramaturgii, że odczuć można lekki zawód. Wiedzieliśmy bowiem, że to się musi stać i bracia Ryan wreszcie odpowiedzą przed wymiarem sprawiedliwości, jednak oczekiwania względem tego rozstrzygnięcia mogły być zgoła inne. Kilka kolejnych niewiadomych zostało jedynie zarysowanych i wciąż trudno powiedzieć, gdzie zmierza wątek Rachel, Jenny, która otarła się o zdradę męża i choć wreszcie potrafi się ona postawić i głośno krzyknąć, to wciąż jednak niekoniecznie jej wątek przekonuje. Na szczęście Jill Hennessy radzi sobie na tyle dobrze, że nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze. Wiemy z kolei, gdzie dotarła historia Hanka i muszę powiedzieć, że sytuacja z końcówki była tak wymuszona i oczywista, że ktoś będzie musiał zostać poczęstowany kulką, że naprawdę przykro zmarnowania potencjału na całą sekwencję. Tak widocznie musiało być i może nie była ona w tej historii najważniejsza.  Przed finałowym epizodem jest jeszcze kilka wątków, które wymagają podsumowania i zakończenia oraz dopowiedzenia pewnych rzeczy. Ciekawe jest także to, jak w tym wszystkim odnajdą się rodziny bohaterów. Ten rodzinny motyw jest jednym z bardziej zaskakujących, który wyklarował się pod koniec tego sezonu. Do politycznych gier z wymiarem sprawiedliwości, doszedł nam także aspekt wartości, którą jest rodzina, tak różnie przez bohaterów postrzegana. Niekiedy wychodziło to mniej udanie, kiedy robiło się zbyt kolorowo i sielankowo, ale ostatecznie jest to duża zaleta, bo buduje nam bohaterów z krwi i kości. Ten odcinek ma zatem niewdzięczną rolę, bo prowadzi w sposób mało zjawiskowy do momentu, którego mogliśmy spodziewać się od samego początku. Ponieważ jednak przed nami jeszcze jeden odcinek, możemy liczyć na rozwinięcie i zaakcentowanie mocniej tego, co się wydarzyło.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj