Tym razem historia skupia się na Beast Boyu, członku Teen Titans. Oczywiście w tym komiksie jeszcze nie należy do grupy, zmaga się natomiast ze swoimi nastoletnimi problemami. Najważniejszym z nich jest brak samoakceptacji. Chłopiec, Garfield Logan, mieszka z rodzicami i bardzo przeżywa swoje rozmiary, niski wzrost i małą wagę. Rodzice karmią go suplementami (tylko jeszcze nie wie, że tu nie chodzi o pomoc dojrzewającemu młodzieńcowi, ale to wyjaśni się później). W międzyczasie spotyka się z przyjaciółmi i stara się zaimponować grupie szkolnych cwaniaczków oraz pewnej dziewczynie, która z nimi trzyma, a na protagonistę nie zwraca żadnej uwagi. Środowisko ze szkoły przypomina nieco slackersów z lat 90. XX wieku, zjawiska społecznego, pewnego rodzaju subkultury, która nie miała specjalnie ambicji, za to spory ładunek cynizmu i apatii. Koledzy Logana fascynują się nowoczesnymi gadżetami i kibicują youtuberom, którzy nawet najbardziej idiotyczny pomysł przekuwają w setki lajków i dolarów. Ogólnie lubią dość niewyszukane rozrywki, a dziewczęta oglądają się za muskularnymi przedstawicielami płci męskiej, co bardzo deprymuje naszego wiotkiego bohatera.
Źródło: Egmont
Sytuacja nabiera tempa, gdy ujawniają się moce Logana. Pojawia się zarost i przyrost masy. Zaczyna radzić sobie w sporcie, a jednocześnie konkuruje z jednym z najpopularniejszych youtuberów, kręcąc własne filmiki. Przyjmuje pseudonim Beast Boy, udaje mu się w końcu poderwać wymarzoną dziewczynę, co prowadzi do konfliktu z przywódcą grupki rówieśników, i spiera się ustawicznie z przyjaciółmi, którzy widzą go w mniej ograniczonych rozrywkach.
Tak jak nie trafiła do mnie młodociana Wonder Woman z tego cyklu DC, tak nie zostałem przekonany do nastoletniego Beast Boya. Oczywiście, nie jestem targetem, ale też zastanawiam się wciąż, kto nim jest. Dzieci nie, dorośli nie (chyba żeby przetrawić kłopoty nękające dzisiejsze pokolenia), a docelowe nastolatki… niespecjalnie interesują się komiksem o superbohaterach bez superbohaterów, za to ze sporą dozą moralizowania. Cel jest jak najbardziej szczytny, ale moim zdaniem treść przerasta tu formę, a w komiksie to powinno polegać przynajmniej na próbie wyrównania proporcji. Dla kilkunastolatków liczy się dziś atrakcyjna oprawa, żywe, dynamiczne wydarzenia, a gdzieś tam, podskórnie, mimochodem warto wtrącać sprawy ważne. Wydaje mi się, że tutaj problem rozbił się o odmienną wrażliwość wiekową, inne widzenie świata przez różne generacje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj