Naomi Novik potrafi odświeżyć schematy powieści fantasy, chętnie sięgając po wątki z baśni i – co niecodzienne i niespodziewane – elementy słowiańskie. Biorąc pod uwagę, że autorka jest pół-Polką, nic w tym dziwnego, ale tak, czy inaczej, czyni to nader zręcznie. Co udowodniła już wcześniej, m.in. w Uprooted, oryginalnie wykorzystując w powieści postać Babi Jagi, jak i popularny w całej Europie motyw Pięknej i Bestii. Zgodnie ze słowiańskimi upodobaniami Naomi Novik, w Spinning Silver pojawiają się caryca i demoniczny car, bojarowie, Czarnobóg oraz złowrogie istoty z lasu, które tchną chłodem, przypominając orszak Dzikiego Gonu, chociaż autorka sięgnęła również na Zachód, po baśnie braci Grimm – tę o Rumpelstiltskinie, czy sierocie rozmawiającej ze zmarłą matką pod jabłonią. A jednak, mimo licznych wątków baśniowych (choć nie infantylnych) historia o mocy srebra to przede wszystkim realistycznie przedstawione życie ubogich i bogatych oraz ich zwykłych i niezwykłych zmagań z losem, bardzo „rosyjska” w klimacie, łącznie z uwypukleniem wątku żydowskiego.
Źródło: Rebis
W Mocy srebra wszystko zaczyna się, gdy młoda Żydówka Mirjem, przejęta chorobą matki i rosnącą biedą, z musu przejmuje lichwiarski interes swego nieogarniętego, bujającego w obłokach ojca. Szybko zyskuje efekty i profity, ale jej serce staje się coraz chłodniejsze i bezwzględne. Co gorsza, zyskuje rozgłos tej, która potrafi zamienić srebro w złoto i tak ściąga sobie na głowę istoty nie z tego świata, których wszyscy się obawiają. Przy jej boku trwa druga z głównych bohaterek (choć później pojawią się kolejni, a każdy z nich będzie miał znaczącą rolę do odegrania w całej historii), biedna jak mysz kościelna Wanda oraz jej dwóch braci, poniewieranych przez ojca pijaka. Z czasem młodziutka lichwiarka trafi na carski dwór i dowie się rzeczy, których wiedzieć nie wcale nie chciała. A znane wszystkim miłośnikom Gry o tron powiedzenie „zima nadchodzi” nabierze zupełnie nowego znaczenia.
Moc srebra to prawdziwie wciągająca, płynna opowieść. Gawęda, jakiej można by słuchać przy ognisku lub siedząc wygodnie przy kominku. Znakomita warsztatowo, ale z rodzaju tych, w których warsztat nie przysłania emocji i włożonego w opowieść serca. Co podkreśla ładna okładka z ilustracją Nicolasa Delorta i  polskim opracowaniem graficznym Jacka Pietrzyńskiego, jak i dobre tłumaczenie Zbigniewa A. Królickiego.  Nic, tylko siąść i czytać. Zwłaszcza że zima za oknem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj