Śmierć Escobara została okrzyknięta sukcesem połączonych sił amerykańskiego i kolumbijskiego wymiaru sprawiedliwości. Agent Javier Peña (Pedro Pascal) stał się bohaterem. Legendą. Po krótkim odpoczynku w rodzinnym Teksasie zostaje rzucony na kolejny front, by walczyć z gangami narkotykowymi. Staje na czele sekcji specjalnej mającej na celu aresztowanie przywódców kartelu Cali. Okazuje się to o wiele trudniejsze niż polowanie na Escobara, ponieważ stojący na czele gangu bracia Rodríguez mają w swojej kieszeni prawie całe państwo. Na łapówki wydają prawie bilion dolarów. Pieniądze trafiają do wielu policjantów, taksówkarzy, kurierów, polityków, generałów, bankierów, a nawet telefonistek. Przestępcy są na tyle bezczelni, że zaczęli negocjować z rządem Kolumbii warunki swojej kapitulacji. Ma ona nastąpić za pół roku. Po tym czasie wszyscy czołowi baronowie zostaną ułaskawieni, a zgromadzony przez nich dobytek zostanie przez władzę nietknięty. Tyle że jeszcze dużo rzeczy może się wydarzyć w ciągu tych sześciu miesięcy. W Narcos głównymi bohaterami są pieniądze i kokaina. Wszystko inne co jakiś czas ulega zmianie, co jest świetnym pomysłem ze strony Netflix, ponieważ daje im ogromną wolność w opowiadaniu historii. Podobny zabieg zastosowano w serialu American Crime Story, gdzie każdy sezon opowiada inną historię. W tym wypadku co jakiś czas w serialu zmienia się główny bohater. Dzięki temu przejście od Escobara do Gilberto Rodrígueza Orejuela wyszło bardzo naturalnie. Pomaga w tym oczywiście postać agenta Peña, który jest znakomitym łącznikiem obu historii. Jego kolejna bitwa z trudnym przeciwnikiem jest fascynującą opowieścią o człowieku, który dużą część swojego życia poświęcił walce ze skorumpowanymi władzami i niekiedy nawet ją wygrywał. W odróżnieniu od opowieści o Pablo w 3. sezonie Narcos mamy dużo więcej bohaterów. Twórcy starają się każdemu dać odpowiednią ilość czasu ekranowego, by wytłumaczyć ich motywy. Pokazać pewność siebie, która w pewnym momencie zostaje zastąpiona przez paranoję. Serial, tak jak w poprzednich sezonach, został wzbogacony o materiały archiwalne pokazujące prawdziwe wydarzenia i ich bohaterów, podkreślając tym samym, że to co oglądamy na ekranie w dużej mierze wydarzyło się w rzeczywistości. Oczywiście niektóre dialogi zostały zmienione, a pewne postaci dodatkowo ubarwione, by wzbudzały grozę, ale całość jest do bólu realistyczna. Znów podczas oglądania serialu musiałem kilka razy przerywać seans, by korzystając z Googla sprawdzić, czy faktycznie to co widzę na ekranie wydarzyło się naprawdę. Podziw w szczególności wzbudza świetnie zorganizowana struktura mająca ochraniać kartel przed wymiarem sprawiedliwości. Wszystko wydaje się wręcz dopracowane w najmniejszych szczegółach.
fot. Netflix
Perfekcyjnie został przeprowadzony casting. Damián Alcázar idealnie wciela się w stojącego na czele kartelu Cali Gilberto. Jest spokojny, wyważony, marzący o spokojnej emeryturze. Jest idealną kontrą do porywczego brata Miguela granego przez Francisco Denis. W pewnym momencie widz ma wrażenie, że ogląda serial dokumentalny, a nie fabularny. Tych bohaterów człowiek się boi. Nie chciałby ich spotkać. Trudno nawet mówić o jakiejś sympatii. Tu działa czysty strach i za to wiele osób kocha ten serial. Wzbudza on bowiem emocje samym klimatem i atmosferą. Jest tutaj sporo brutalności, ale występuje ona na drugim planie. Na pierwszym jest ciągłe knucie i walka o przetrwanie w biznesie, w którym niby wszyscy są rodziną, ale nikt nie będzie miał problemu, by wbić drugiemu nóż w plecy przy pierwszej lepszej okazji. Lojalność nic tu nie znaczy. Po tym co zobaczyłem w pierwszych pięciu odcinkach spokojnie mogę powiedzieć, że trzeci sezon Narcos jest na równie wysokim poziomie co dwa poprzednie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj