Ursula K. Le Guin dała się poznać jako świetna pisarka beletrystyki, ale okazuje się, że równie dobrze czyta się jej internetowe eseje. Recenzujemy książkę Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne.
Amerykańskiej pisarki Ursuli K. Le Guin nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi fantastyki. Jej opowiadania i powieści, m.in. z cyklu Ziemiomorze czy świata Ekumeny na stałe zapisały się w historii fantastyki. W swojej twórczości znana jest z poruszania ważnych społecznie tematów – i po części także nimi zajmowała się na swoim blogu, już bez fabularnej otoczki. Jej wpisy zostały zebrane, wyselekcjonowane, uporządkowane i wydane w książce Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne.
Le Guin w swych notkach blogowych porusza wiele tematów, znanych także z jej wcześniejszej twórczości. Bez owijania w bawełnę, ale też ze smakiem i mądrością, piętnuje amerykańską politykę, nieświadomość ekologiczną, drapieżny kapitalizm i wynikające z niego problemy społeczne, religię i jej starcia z nauką, itp. Autorka nigdy nie ukrywała lewicujących poglądów, jest feministką, zastanawia się, czy gniew to właściwe narzędzie do przekazywania idei. Nawet jeśli z częścią jej poglądów się nie zgadzamy, to zawsze argumentacja i stawiane tezy skłaniają do zastanowienia się nad poruszaną kwestią.
Spory fragment Nie ma czasu koncentruje się na jej relacjach z czytelnikami oraz spojrzeniem na literaturę. Pojawiają anegdoty o innych twórcach, ale też Le Guin stara się zdefiniować amerykańską literaturę, z jej problemami i oczekiwaniami.
Dla rozluźnienia, w formie przerywników pomiędzy kolejnymi blokami tematycznymi, pojawiają się Kroniki Parda, czyli historie związane z jej kotem. Jednakże nawet w nich proste zachowania czy zdarzenia potrafią się stać dla Le Guin przyczynkiem do wysnucia bardziej uniwersalnych wniosków.
Tak, sporo miejsca autorka poświęca też starości. Nic dziwnego, Le Guin rozpoczęła blogowanie w 2010 roku, czyli już po skończeniu osiemdziesięciu lat. Słuszny wiek jednakże ani odrobinę nie stępił ostrości jej umysłu, ani też nie złagodził kategorycznych i nieprzychylnych ocen dotyczących niektórych aspektów funkcjonowania ludzkiego społeczeństwa. Jednocześnie jednak pozwolił im nadać interesującą perspektywę. Le Guin wie, że nie zostało jej wiele czasu, potrafi cieszyć się drobnymi rzeczami, a jednocześnie nadal ma chęć i siły, by walczyć o to, co uważa za właściwie. Tym większy żal, że amerykańska pisarka zmarła w 2018 roku i już nie dane będzie nam przeczytać jej nowych tekstów.
Nie ma czasu zostało ukazało się w formacie i szacie graficznej analogicznej to wydanych wcześniej przez Prószyńskiego i S-kę integrali prezentujących twórczość Le Guin. I podobnie jak tamte pozycje, tak i ta zasługuje na postawienie na półce – wygląd dorównuje zawartości. Dzięki Nie ma czasu możemy poznać amerykańską pisarkę nie tylko jako autorkę, ale także jako człowieka. Wybitnego, mądrego i dowcipnego.