Po krótkiej przerwie Nie z tego świata wróciło nostalgicznie i z nowym „potworem tygodnia”, z którym – jak się okazało – przed laty walczyli Bobby z Rufusem, a teraz przyszło się zmierzyć braciom Winchester.
Wydawałoby się, że to kolejny odcinek
fillerowy, jako że główny wątek sezonu - zmagania z Ciemnością (a od pewnego czasu i z Ciemnością, i z Lucyferem) - został odsunięty na dalszy plan, ale… niczemu to nie zaszkodziło. Zaczynam dochodzić do wniosku, że takie oto – nawiązujące do starych klimatów –
Supernatural podoba mi się najbardziej.
W
Safe House nawiązanie do dawnych klimatów stało się jak najbardziej dosłowne. Dostaliśmy dwie równolegle poprowadzone sprawy tyczące się tej samej istoty, rozwiązywane w przeszłości przez dwóch zgryźliwych tetryków, przepraszam – Bobby’ego i Rufusa, oraz w teraźniejszości przez braci Winchester. Przejścia z jednego wątku w drugi poprowadzono wprost przepysznie, serwując mnóstwo podobieństw w dialogach, zachowaniach, sposobie bycia, prowadzenia śledztwa,
researchu i wzajemnych dogadywaniach. Odpowiedzialny za scenariusz Robbie Thompson naprawdę przyłożył się do pracy, tworząc patchworkowe dzieło sztuki.
No url
Początek i wstawki w iście horrorowym stylu (skrzypienie podłogi, zakapturzona postać czyhająca w ciemnościach, porwane dzieci, uwięzione dusze, koszmarne wizje) przeplatały się z sarkastycznymi dialogami, świetnie pokazaną bójką (szkoda, że pomiędzy braćmi) i nutą nostalgii, ogarniającą na widok starego dobrego Papy Niedźwiedzia – Bobby'ego Singera (Jim Beaver), tak bardzo troszczącego się o „swoich chłopców” i Rufusa (Steven Williams), pierwszego w dziejach czarnoskórego łowcy, który bardzo przestrzegał Szabatu.
Do tego doszła ciekawa postać Pożeracza Dusz, pojawiającego się w wielu różnych wierzeniach, oraz zaginana czasoprzestrzeń, w której na sekundę spotkali się Bobby z przeszłości i Dean z teraźniejszości. Z malutkich smaczków podziękowania należą się między innymi za nowy sigil, użycie aliasów prosto z
Zabójczej broni, pojawienie się pewnej butelki whisky i radę, by nie zdzierać tapet w nowo kupionym domu, choćby były najbrzydsze, ani nie przerywać łowcy, gdy ten usiłuje zapisać rozwiązanie sprawy.
Czy to tęsknota za dawnym
Supernatural, czy radość z tego, co nam
Safe House przyniosło – nie wiem, ale nie mam nic przeciwko podobnym „zapychaczom”. Dlatego więcej „potworów tygodnia”, poproszę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h