Napaść tajemniczego zbira na Claire ma większy wpływ na bohaterkę, niż sądziłem. Z jednej strony dobrze, że nie dała się zgwałcić, walczyła i ostatecznie wygrała. Z drugiej strony sprawa zabójstwa napastnika wygląda trochę sztucznie, a dramaturgia jest nieumiejętnie budowana. Twórcy czasem nadają Claire cech iście irytujących. Mianowicie chodzi mi o jej uparte dążenie do uratowania tego człowieka. I nie chodzi o wyjaśnienie, bo fakt, że Claire ma poczucie lekarskiego obowiązku jest jej chlubą. Jest to jednak pokazane bardzo mało sensownie i nieprzekonująco. Dlatego reakcje Claire irytują, gdy powinny oferować zrozumienie. Claire jest jakimś fatum dla Jamiego. Ledwo co wróciła i spadły na niego wszystkie problemy. Kwestia spalenia drukarni i konfliktu z prawem to jedyna w tych dwóch odcinkach wyraźna sugestia, w jakim kierunku ten serial może się rozwijać. Jeśli wrócimy do polityczno-społecznych walk pomiędzy Szkotami a Anglikami, można z tego coś wycisnąć. Odcinek 8. jest o tyle ciekawszy, że Jaime i Claire wracają do rodzinnych ziem. Najlepszą sceną, która buduje ogromne emocje jest wparowanie żony Jamiego do sypialni. Kapitalnie ukazana reakcja na twarzy Claire buduje wielkie zaskoczenie i zmusza do zastanowienia się, co jeszcze bohater ukrywa. To są te momenty, kiedy Outlander potrafi wciągnąć, wywołać wiele rozmaitych emocji i zaciekawić. Szczególnie, gdy Jamie opowiadał o tym, jak doszło do małżeństwa. I dlatego też nieszczególnie przeszkadza mi pełne oparcie odcinka na kłótni kochanków i problemach małżeńskich. Może jest to trochę za bardzo w stylu telenoweli i jest to nie raz wada tego serialu, że za bardzo idzie w tak pretensjonalne motywy, ale udaje się sprawnie to powiązać i usprawiedliwić. Mogłoby więcej się dziać w obu odcinkach, ale takie oparcie na obudowywaniu relacji z poszczególnymi postaciami. Przez to też wydaje się, że nawet nie ma co omawiać, bo choć są to motywy potrzebne, nie są szczególnie porywające i nie oferują tematu do analizy. Choćby relacja Claire z siostrą Jamiego, która stopniowo się ociepla. Końcówka ze skarbem z wyspy i młodym Ianem jest taką obietnicą, że będzie tylko ciekawiej. Wszelkie obyczajowo-miłosne problemy musiały być poruszone, by formalności stało się zadość. 20 lat to długi okres i trzeba było poświęcić te odcinki na zbudowanie nowego pomostu pomiędzy Claire i Jamiem. Nie wszystko zagrało idealnie, ale nadal jest dobrze.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj