W nowym odcinku Outsidera twórcy uspokajają nieco atmosferę, by spokojnie rozwijać główny wątek fabuły. Oceniam.
W
Outsiderze Ralph, Holly i reszta stróżów prawa postanawiają pojechać do Boltona, aby zatrzymać go na miejscu i upewnić się, że tajemniczy stwór zamienił się właśnie w niego. Przypuszczenia Gibney potwierdzają się po pewnym czasie, gdy nasi bohaterowie dowiadują się o próbie kolejnego ataku na dziecko. W tym czasie Jack jest nadal zmuszany przez tajemniczego stwora, aby pomagać mu w trakcie przemiany. Chodzi głównie o pozyskiwanie pokarmu, co staje się w pewnych momentach bardzo drastyczne.
Twórcy w tym odcinku postanowili w końcu odkryć trochę więcej kart dotyczących głównej intrygi. I muszę przyznać, wyszło to całej produkcji na dobre. W końcu tajemnicza zła siła, z którą muszą stykać się główni bohaterowie, przybrała bardziej fizyczny wymiar. W wielu przypadkach takie obdarcie antagonisty z tej mistycznej, nienamacalnej sfery wiąże się z utratą mroku, który reprezentował, znajdując się w domyśle innych postaci. Jednak na szczęście tutaj tak się nie stało i ta gęsta, pełna grozy atmosfera cały czas otacza główną oś fabuły. Twórcom udaje utrzymać się napięcie, mimo podkładania widzom już ogromnych fragmentów układanki. Scena z próbą porwania chłopca była naprawdę zainscenizowana fantastycznie i wszystko w niej zagrało jak należy, zarówno pod względem realizacyjnym, jak i emocjonalnym. Jestem ciekaw, jak zakończy się ta opowieść i w tym wypadku scenarzyści zaostrzyli mi apetyt na więcej.
Bardzo podobało mi się to, jak w tym odcinku ukazano relację miedzy Ralphem a Holly. Po raz kolejny świetnie twórcy starli ze sobą dwie myśli, pełną wiary w zjawiska paranormalne i tę sceptyczną. Naprawdę dobrze ogląda się, jak ci bohaterowie wchodzą ze sobą w interakcje. Doskonałym przykładem jest tutaj scena jazdy samochodem, w której Anderson opowiada anegdotę ze swojego życia. W tej sekwencji jest wszystko, co mówi o dobrze napisanej relacji naszych bohaterów - przedziwny humor, pewien rodzaj sceptycyzmu oraz spora dawka troski, czego wcześniej nie doświadczyliśmy.
Ben Mendelsohn oraz
Cynthia Erivo świetnie potrafią oddać wszystkie te emocje, jakie występują w sferze relacji ich bohaterów. Cały czas trwania odcinka dało się odczuć tę specyficzną więź, co świadczy o tym, że aktorski duet dokładnie wywiązał się z powierzonego im zadania.
W tym odcinku twórcy postawili na zdecydowanie powolniejsze tempo, niż to miało miejsce w poprzednich epizodach. Pewnie wielu widzom to będzie przeszkadzać i uznają odcinek za bardzo przegadany, jednak dla mnie wszystko zagrało tu jak należy. Scenarzyści naprawdę postarali się dialogowo w tym epizodzie i każda, nawet najdrobniejsza scena (z pewnymi wyjątkami) w domu brata Boltona wnosiła coś do produkcji. Nie było tutaj zbytnich dłużyzn, przekombinowanych scen, twórcy dali akcji rozwijać się w wolnym, spokojnym tempie. Mam tutaj jedno zastrzeżenie do wątku, który wydaje mi się całkowicie niepotrzebny. Chodzi o romans Holly z policjantem. Ten element fabuły jak dla mnie w ogóle nie sprawdza się w historii i tylko lekko zaburza narrację odcinka.
Nowy odcinek
Outsidera uspokaja tempo akcji, by w odpowiednim momencie bardzo dobrze zwiększyć napięcie. Wszystko działa tu jak należy. Polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h