PitBull to film, który można traktować na dwa sposoby. Po pierwsze - po prostu jako zamknięte dzieło filmowe. Jeden z najlepszych polskich filmów policyjnych. Pełną świetnych aktorskich kreacji opowieść o grupie warszawskich policjantów, o ich pracy, życiu prywatnym, wielkich problemach i małych radościach. Opowieść, która stoi w opozycji do praktycznie całej polskiej tradycji kina policyjnego (no może z wyjątkiem Przepraszam, czy tu biją?) i nadal świetnie się broni. Wszystko tu jest na miejscu – od konstrukcji, przez dobrze wymyślonych bohaterów, świetne postacie drugoplanowe, po wiarygodność realiów i wydarzeń. To film o tym, jak wymagająca, niewdzięczna i w dużej mierze beznadziejna jest praca policjantów. Ale ktoś to musi robić. Nie zawsze się udaje, nie zawsze ma to sens, czasem trudno zauważyć granicę między prawem a bezprawiem, ale oglądając to, wierzymy w tę fabułę. W to, co widzimy na ekranie: w policjantów ledwo wiążących koniec z końcem, w brutalne konfrontacje ze złem tego świata, we wszechobecny brud i zgniliznę na mnóstwie poziomów rzeczywistości. To pierwszy sposób na oglądanie dziś Pitbulla. Jest też drugi – oglądanie go w kontekście (a jest ich mnóstwo). Z jednej strony to wciąż fascynujące i niesamowite, że było to dzieło debiutanta. Poziom filmu trochę tłumaczy wcześniejszy dorobek Patryka Vegi jako realizatora programów telewizyjnych – dokumentów o policji. Ta fabuła jest ich wynikiem – Vega nasłuchał się mnóstwo mrocznych, mocnych historii, ale nie miał jak ich pokazać w dokumencie, napisał więc na ich podstawie film fabularny. Jeszcze później rozwinął tę opowieść do serialu telewizyjnego, który był równie dobry co film kinowy. Dopiero on zbudował popularność tego tytułu i tego twórcy, bo film Pitbull miał w kinie wielkiego pecha: jego premiera wypadła tuż po śmierci Jana Pawła II i nikt wtedy nie miał w tym kraju czasu ani ochoty na wizytę w kinie. Serial Pitbull w swym pierwszym sezonie był po prostu bardziej rozbudowaną wersją filmu. Kolejne sezony opowiadały o dalszych losach policjantów i nie miały już niestety mocy oraz jakości pierwszej historii, podobnie jak następne pomysły, filmy i seriale Vegi. Historia kilku osób z warszawskiego Wydziału Zabójstw - Despero, Gebelsa, Metyla i innych - nie była uroczą słoneczną pocztówką z życia policji. To nie był film, po którym tłumy młodych ludzi składały podania do pracy w tym zawodzie, ale z pewnością to jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich dekad. I trochę jak Citizen Kane dla Orsona Wellesa – rewelacyjny debiut, do którego poziomu jego twórca w kolejnych latach nie potrafił nawiązać.  
źródło: materiały prasowe
Kontynuacja Pitbulla, zatytułowana Pitbull. Nowe porządki, zadebiutuje w kinach już 22 stycznia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj