Stephen King przyzwyczaił nas, że regularnie – i to w krótkich odstępach czasowych – dostarcza nam nowych historii. Jego najnowsza powieść – dość krótka, należy dodać – nosi tytuł Później. I choć jest to historia nieskomplikowana, czerpiąca z ogranych w popkulturze motywów, to jednocześnie jest jedną z bardziej udanych opowieści autora, który nadal ma przypiętą etykietę Króla Grozy, choć obecnie w jego twórczości mniej jest horroru, a więcej niesamowitości.
Później to historia chłopca, który widzi i rozumie duchy. Dosłownie. Automatycznie budzi to skojarzenia chociażby Szóstym zmysłem, choć fabularnie można znaleźć tylko delikatne podobieństwa. King serwuje czytelnikom historię rodzinną: opowieść o matce samotnie wychowującej chłopca, borykającej się z problemami osobistymi i finansowymi – ale też nie przez cały czas. Później napawa optymizmem i pokazuje, że nawet jeśli los rzuca nam kłody pod nogi, to nie należy się poddawać, a koło fortuny się odwróci.
Specyficzna moc chłopca przewija się przez całą powieść, ale tak naprawdę dopiero w finale zyskuje na znaczeniu. Wcześniej o wiele bardziej zajmujące są perypetie związane z sytuacją finansową rodziny: matka chłopca jest agentką literacką, co pozwala nam zajrzeć w tajniki i perypetie tego zawodu. Miłośnicy książek znajdą tu nieco smaczków dla siebie. Jednakże na pierwszy plan wysuwa się relacja chłopca, matki i jej partnerki. Ten trójkąt zapewnia zarówno emocjonalną, jak i fabularną karuzelę.
Gatunkowo mamy w Później typową dla Kinga mieszankę. Na pierwszy plan wysuwa się warstwa obyczajowa, ale wraz z rozwojem fabuły, wątek nadnaturalny nabiera na znaczeniu. Parokrotnie King serwuje mocne, działające na wyobraźnię sceny grozy, umiejętnie też buduje napięcie w finale, czerpiąc z narzędzi charakterystycznych dla thrillera. Efektem jest mocna i wciągająca mieszanka, przy której czeka czytelnika sporo zaskoczeń.
King doskonale wie, jak budować napięcie i przykuwać uwagę czytelnika. Już na początku sadzi ziarna, powtarza pewne sformułowania i motywy, by utkwiły w pamięci czytelnika. Te literackie strzelby Czechowa są umiejętnie i nienachalnie sformułowane, a gdy wreszcie wypalają, zdają się być logiczną i naturalną konsekwencją wcześniejszych wydarzeń.
Później to King w wysokiej formie, żonglujący konwencjami, świetnie budujący postacie i relacje między nimi. Autor wszystko to wkomponowuje w interesującą, trochę straszą, ale w przede wszystkim ciepłą opowieść. Miesza niesamowitość z codziennością, grozę z prozą życia, doprawia szczyptą sensacji. Właśnie takiego Kinga chciałoby się czytać jak najwięcej.