"As We Were" z pierwszego sezonu zapowiadał się fantastycznie, ale poległ z tego samego powodu, co większa część tamtego sezonu - brak napięcia zepsuł coś, co miało zadatki na świetną opowieść. "Roots" z sezonu drugiego zapowiadał się słabiej, a mimo to wyszedł całkiem dobry epizod. Jako wielki entuzjasta historyjek o izolacji ludzi miałem wielką nadzieję, że w końcu twórcom Przystani wyjdzie naprawdę coś mocnego, na miarę choćby epizodu "Ice" w Z Archiwum X.

[image-browser playlist="607827" suggest=""]

Na posterunku policji funkcjonariusz Stark zauważa u siebie dziwne objawy. Na jego ciele widać czarne żyły, z nosa leci mu krew i po chwili pada martwy na podłogę. W tym samym czasie do Nathana przychodzi Duke wyznając mu, kto stoi za pozbawieniem go stanowiska komisarza. Do Audrey natomiast prosto z Londynu przyjeżdża Chris. Gdy w toalecie zostają odnalezione zwłoki policjanta, żona Duke'a ma te same objawy co denat i padają słowa "broń chemiczna" i "skażenie", nowy komisarz zarządza kwarantannę. Audrey i Nathan przypuszczają, że dziwne zjawisko może mieć coś w spólnego z Kłopotami jednego z mieszkańców obecnych na komisariacie. Tym sposobem wszyscy nasi znajomi zostają uwięzieni w budynku i każdy z nich w każdej chwili może stać się kolejną ofiarą...

Moja nadzieja nie została spełniona, "Lockdown" nie był wielkim uderzeniem, jednocześnie jednak śmiało mogę przyznać, że ten odcinek był zdecydowanie najlepszym spośród trzech wspomnianych przeze mnie na wstępie. Problem z uzyskaniem napięcia znany z poprzedniego sezonu i niektórych odcinków obecnego, twórcy w dużej mierze zażegnali. Lepsze było też zakończenie, niż to oglądane trzy tygodnie wcześniej. Mamy zatem solidny, ciekawy odcinek. Ale abstrahując od samej "pułapki", w której znaleźli się bohaterowie, bardzo dobrym zagraniem było skumulowanie kilku wątków ciągnących się przez poprzednie odcinki i uczynienie ich tak naprawdę równoprawną, główną osią akcji. Tym sposobem kilka spraw zostało wyjaśnionych, rozwiązanych czy zamkniętych, pożegnaliśmy też dwójkę bohaterów. Mimo całkiem poważnej atmosfery odcinka i smutnych wydarzeń, dzięki temu, że na scenę powrócił Jason Priestley w roli Chrisa, znów dostaliśmy kilka sympatycznych momentów. Naprawdę, pomysł na jego przypadłość i obsadzenie w tej roli właśnie Priestleya to był strzał w dziesiątkę.

[image-browser playlist="607828" suggest=""]

Dziewiąty epizod Przystani utrzymuje równy, stały, dobry poziom drugiego sezonu. Do końca zostały już tylko cztery, mam nadzieję, ale właściwie to wierzę, że już do końca ów poziom zostanie zachowany i twórcy bez problemu otrzymają od stacji SyFy zielone światło na sezon trzeci.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj