Historia powstawania Rani rozpoczęła się w 2008 roku, kiedy to Jean Van Hamme – belgijski scenarzysta komiksowy kojarzony w naszym kraju przede wszystkim z Thorgala – napisał scenariusz miniserialu dla francuskiej telewizji. Projekt ten się opóźniał, więc we współpracy z innym twórcą, Alcantem, powstała seria komiksowa rysowana klasyczną dla frankofońskich komiksów kreską przez Francisa Vallesa. Album Rani. Batarde otwiera cykl rozpisany na 8 tomów.
Komiks przenosi czytelnika w realia XVIII-wiecznej Francji, a konkretnie w 1743 rok. Ten niewątpliwie atrakcyjny historyczny okres czytelnicy i widzowie dobrze kojarzą z powieści Alexandra Dumas czy filmów z gatunku płaszcza i szpady. Posiadając takie zaplecze, twórcy nie silą się na przesadne budowanie tła i kontekstu: dbają o detale scenograficzne, ale wydarzenia i postacie historyczne stanowią jedynie odległe echa, dość pretekstowo powiązane z fabułą. Jednakże to, czego scenarzyści nie mówią wprost, odbiorca potrafi sobie samemu dopowiedzieć.
Fabularnie Bękartka wpasowuje się w typową dla utworów osadzonych w tej epoce przygodowej konwencji. Co prawda na razie dominuje kameralna atmosfera, co wydaje się dość zrozumiałe w 1. tomie serii, mającym za zadanie przedstawić postacie i zawiązać główne wątki, ale i tak pojawiają się mocniejsze akcenty: zabójstwa, intrygi i niesprawiedliwe oskarżenia.
Historia opowiadana w komiksie koncentruje się na rozgrywce o spadek po tragicznie zmarłym markizie. Jego syn, Fillip, tonie w długach i nie cofnie się przed niczym, by zabezpieczyć dziedzictwo dla siebie. W tym celu musi zdyskredytować swoją przyrodnią siostrę z nieprawego łoża (acz uznaną przez ojca), Rani, i idzie mu to doskonale.
Kreacja bohaterów jest nieskomplikowana i koncentruje się przede wszystkim na dwójce rodzeństwa, pozostałe postacie sprowadzając do ról pomocniczych. Twórcy zestawiają czerń i biel, ogień i wodę: odmienne charaktery i postawy życiowe. Sympatia czytelnika zostaje jednoznacznie ukierunkowana, co – w połączeniu z losami Rani – wzmaga emocje towarzyszące lekturze.
Tworząc scenariusz do Rani, Van Hamme i Alcancte zdecydowanie musieli się inspirować Trzema muszkieterami czy Hrabią Monte Christo. Na razie serii brakuje błysku dzieł Dumasa, ale Bękartkę należy traktować jako rozbiegówkę. Z finalną oceną należy się wstrzymać do momentu, kiedy fabuła w pełni rozwinie skrzydła. Na razie drażni pewna skrótowość przedstawianych wydarzeń i skakanie od sceny do sceny, co ma stwarzać pozory dynamizmu. Ta historia i realia aż się miejscami proszą o rozwinięcie.