Rani #1: Bękartka – recenzja
Data premiery w Polsce: 17 lutego 2016Rani, nowa seria komiksowa autorstwa między innymi Jeana Van Hamme’a, przenosi czytelnika w realia XVIII-wiecznej Francji.
Rani, nowa seria komiksowa autorstwa między innymi Jeana Van Hamme’a, przenosi czytelnika w realia XVIII-wiecznej Francji.
Historia powstawania Rani rozpoczęła się w 2008 roku, kiedy to Jean Van Hamme – belgijski scenarzysta komiksowy kojarzony w naszym kraju przede wszystkim z Thorgala – napisał scenariusz miniserialu dla francuskiej telewizji. Projekt ten się opóźniał, więc we współpracy z innym twórcą, Alcantem, powstała seria komiksowa rysowana klasyczną dla frankofońskich komiksów kreską przez Francisa Vallesa. Album Rani. Batarde otwiera cykl rozpisany na 8 tomów.
Komiks przenosi czytelnika w realia XVIII-wiecznej Francji, a konkretnie w 1743 rok. Ten niewątpliwie atrakcyjny historyczny okres czytelnicy i widzowie dobrze kojarzą z powieści Alexandra Dumas czy filmów z gatunku płaszcza i szpady. Posiadając takie zaplecze, twórcy nie silą się na przesadne budowanie tła i kontekstu: dbają o detale scenograficzne, ale wydarzenia i postacie historyczne stanowią jedynie odległe echa, dość pretekstowo powiązane z fabułą. Jednakże to, czego scenarzyści nie mówią wprost, odbiorca potrafi sobie samemu dopowiedzieć.
Fabularnie Bękartka wpasowuje się w typową dla utworów osadzonych w tej epoce przygodowej konwencji. Co prawda na razie dominuje kameralna atmosfera, co wydaje się dość zrozumiałe w 1. tomie serii, mającym za zadanie przedstawić postacie i zawiązać główne wątki, ale i tak pojawiają się mocniejsze akcenty: zabójstwa, intrygi i niesprawiedliwe oskarżenia.
Historia opowiadana w komiksie koncentruje się na rozgrywce o spadek po tragicznie zmarłym markizie. Jego syn, Fillip, tonie w długach i nie cofnie się przed niczym, by zabezpieczyć dziedzictwo dla siebie. W tym celu musi zdyskredytować swoją przyrodnią siostrę z nieprawego łoża (acz uznaną przez ojca), Rani, i idzie mu to doskonale.
Kreacja bohaterów jest nieskomplikowana i koncentruje się przede wszystkim na dwójce rodzeństwa, pozostałe postacie sprowadzając do ról pomocniczych. Twórcy zestawiają czerń i biel, ogień i wodę: odmienne charaktery i postawy życiowe. Sympatia czytelnika zostaje jednoznacznie ukierunkowana, co – w połączeniu z losami Rani – wzmaga emocje towarzyszące lekturze.
Tworząc scenariusz do Rani, Van Hamme i Alcancte zdecydowanie musieli się inspirować Trzema muszkieterami czy Hrabią Monte Christo. Na razie serii brakuje błysku dzieł Dumasa, ale Bękartkę należy traktować jako rozbiegówkę. Z finalną oceną należy się wstrzymać do momentu, kiedy fabuła w pełni rozwinie skrzydła. Na razie drażni pewna skrótowość przedstawianych wydarzeń i skakanie od sceny do sceny, co ma stwarzać pozory dynamizmu. Ta historia i realia aż się miejscami proszą o rozwinięcie.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat