"From Darkness to Light" rozpoczyna się bezkrwawą jatką z udziałem pięknej kobiety-łowczyni. Jak w sumie łatwo się domyślić, Lady Jayne szybko rozprawia się z atakującymi krwiopijcami. Można by już otwierać butelkę dobrego wina, by uczcić zwycięstwo, gdyby nie fakt, że jeden z wampirów ucieka, co zwiastuje kłopoty. Ukazana walka pomiędzy wampirami a człowiekiem nie jest czymś nadzwyczajnym. Mamy błyskawiczną akcję, szybkie zwroty, efekty też stoją na w miarę dobrym poziomie, jednak nie jest to coś, czego nie widzieliśmy mnóstwo razy w podobnych pod względem potyczek produkcjach.
W serialu pojawia się nowa postać. Właściwie to nowy wampir - Josef Cervenka. Bohater jest starym uczniem Draculi i jak przystało na rasowego ucznia wampirów, popełnia wiele błędów, wprowadzając ogólny chaos. Nie rozumie motywów głównego bohatera, a co więcej - ma ochotę działać na własną rękę, o czym kilka razy uświadamia Alexandra. Krótko mówiąc: niewygodna persona do szybkiego wycięcia z planu. Josef niestety nie zachwyca również pod względem osobowości.
Głównym motywem odcinka jest udawany romans Graysona z Jayne. Muszę przyznać, że spodobał mi się ten wątek. Jonathan Rhys Meyers w dość naturalny dla siebie sposób przyciąga swoim aktorstwem, skupiając na sobie całą uwagę. Trochę gorzej ma się sprawa z odtwórczynią roli Jayne. Miejscami czuć sztuczność w wypowiadanych przez nią kwestiach. Tyczy się to zresztą większości ról kobiecych w serialu. Stoją one krok lub nawet kilka za grą mężczyzn. Wracając do intrygi - Alexander jest świetnym manipulatorem, a dzięki dobrze rozpisanym dialogom fajnie ogląda się, jak sprytny wampir coraz mocniej przysłania wzrok łowczyni swoim czarnymi jak noc skrzydłami.
[video-browser playlist="633743" suggest=""]
Na podobnym poziomie prezentuje się inna intryga, z udziałem dwóch generałów: Shawn'a i Ogilvy'ego. Świetnie odegrana scena, w szczególności przez odtwórcę roli tego pierwszego. Generał dość ciekawie zareagował na niespodziewany obrót spraw. Tak jakby w tym momencie dostał list, że jego armia wyparowała.
Nieciekawie za to jest w przypadku Miny. Można się zakochać w aktorce, gdy się uśmiecha lub smuci. To prawdziwy balsam dla duszy. Dużo gorzej jest jednak w momencie rozmów. Jak wspomniałem przy okazji Jayne, role kobiece w serialu ustępują męskim, a Mina jest tego dobitnym przykładem. Miejscami czuję się, jakbym oglądał recytację wiersza w stronę swojego narzeczonego, a nie realną rozmowę. Jessica De Gouw potrafi uwieść, ale nie rozmowami. Do tego dochodzi szczególnie niedorzeczny wątek u doktora. Dziewczyna jest spóźniona na wykład, a w jego trakcie widać po twarzy wykładowcy, że nie jest w najlepszym nastroju. Mimo to, gdy doktor wychodzi, pierwsze, co robi, to łamie jego prywatność i przeszukuje pokój w poszukiwaniu klucza do ukrytych drzwi, które właśnie przypadkowo znalazła. Jest tak ambitna, a jednocześnie w stanie rzucić to wszystko dla ciekawości. Najgorszy jest jednak sposób odegrania. Aktorka robi to z taką miną i spokojem, jakby w poszukiwaniu łakoci otwierała zamknięta przez rodziców spiżarnię.
"From Darkness to Light" to odcinek przeciętny, aspirujący do miana dobrego. Główny wątek, jak i pozostałe potrafią oczarować. To, co niezbyt mi się podobało, to średnia gra aktorska kobiet i nowego bohatera. Jeśli pominąć to i skupić się tylko na reszcie, otrzymujemy obraz, obok którego trudno przejść obojętnie, bo Alexander rozkręca się coraz bardziej.