Wracamy do baśniowej krainy wraz z 2. sezonem serialu Rozczarowani. Specyficznego humoru dalej nie brakuje, ale czy historia serialu ruszyła w odpowiednim kierunku?
Nowa odsłona
Rozczarowanych zaczyna się od punktu, w którym zakończyliśmy 1. sezon. Wtedy to Bean przywróciła do życia swoją matkę, poświęcając przy tym Elfo. Szybko jednak okazało się, że utęskniona obecność mamy nie będzie na rękę głównej bohaterce, która będzie musiała wrócić do swojego domu i pomóc ojcu w otrząśnięciu się po stracie rodziny i mieszkańców królestwa, zamienionych w kamień przez zdradziecką byłą królową.
Drugą odsłonę możemy podzielić na dwie części. Pierwszą, która opowiada koherentną historię i tworzy podwaliny pod kolejne wątki, oraz drugą, gdzie mamy epizody z luźną fabułą, jedynie czasami dodające do całości ważniejsze momenty, takie jak zakup baru przez Luci'ego. Zaskakująco jednak sezon ten jest nieznacznie lepszy od pierwszego, bo widać doskonale, że twórca produkcji,
Matt Groening świetnie czuje się w oddzielnych historiach, którym może poświęcić tylko jeden odcinek.
I tak należy przyznać, że historia w 2. sezonie nabrała rumieńców i potrafiła nieco bardziej zaangażować.
Rozczarowani stoją przede wszystkim trójką głównych bohaterów z Bean na czele, ale nie tylko Luci i Elfo byli istotni w otoczeniu księżniczki Dreamlandu. Postacie z drugiego i trzeciego rzędu zaczęły również odgrywać konkretną rolę i zyskała na tym nie tylko historia, ale też humor, który wciąż pozostanie kwestią sporną. Nie każdy bowiem musi preferować ten typ żartu, skupiony wokół powtórzeń, ironii czy też zabawy z konwencją i schematami kina gatunkowego lub otaczającą nas rzeczywistością.
Tym bardziej, że część epizodów nie stanowi zaskoczenia dla widza, który zna na wylot pewne ścieżki fabularne. Operowanie charakterami świetnie wykreowanych bohaterów nie zawsze załatwi sprawę. Wspomniałem wcześniej o epizodach opowiadających zamkniętą historię - bawiły i świetnie się je oglądało, ale w tym wszystkim brakowało nieco większego powiązania z główną osią fabularną. Także niejednoznaczność postaci złej matki mogła budzić wątpliwości, bo poświęcono jej zbyt mało czasu i tak naprawdę niewiele o niej wiemy.
Dobrze jednak, że 2. sezon rozwija charaktery głównych bohaterów. Wciąż dokładane są kolejne cegiełki do historii Bean i Elfo, ale w nowej odsłonie wiele zyskuje także Luci. Nie tylko dzięki początkowemu odcinkowi z akcją osadzoną w piekle - jego rola jest mniej jednoznaczna i świetnie pasuje do klimatu całej produkcji. Także Król Zog w tym sezonie dalej jest chodzącą destrukcją, ale twórcy znajdują wiele czasu, aby postawić tego bohatera w różnych sytuacjach i pokazać jego charakter z nieco innej perspektywy.
Rozczarowani nie będą zdecydowanie serialem tego kalibru, co
Simpsonowie lub
Futurama. Stanowią jednak dobrą rozrywkę w ciekawie wykreowanym świecie, który zwłaszcza pod koniec sezonu, pokazał się z nowej i bardzo interesującej strony. Nie wszystkie odcinki zawsze w ten sam sposób bawią i intrygują, ale dzięki głównym bohaterom ogląda się to świetnie do obiadu i na pewno zechcę wrócić do trzeciej odsłony.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h