Cykl Alcatraz i Bibliotekarze to seria popularnego pisarza fantasy Brandon Sanderson przeznaczona przede wszystkim dla młodszych czytelników, aczkolwiek i starsi wiekiem czy duchem mogą znaleźć w niej niezłą rozrywkę.
W dotychczasowych dwóch tomach – Alcatraz Versus the Evil Librarians oraz Alcatraz Versus the Scrivener's Bones – amerykański pisarz dość barwnie nakreślił przed czytelnikami świat, w którym toczy się tajna walka pomiędzy złymi Bibliotekarzami (rządzą znanym nam światem), a siłami pochodzącymi z magicznych krain, z rodem Smerdych na czele. Bohaterem jest młody Alcatraz z tego rodu, który został wychowany pod „jarzmem” Bibliotekarzy, a teraz, wraz z przyjaciółmi, walczy z ich złowieszczymi planami. Do pomocy ma swój potężny, nadprzyrodzony talent: potrafi psuć rzeczy…
Akcja trzeciej książki wreszcie przenosi się z opanowanych przez Bibliotekarzy Ciszlandów (czyli znanych nam krain) i przenosi się do magicznej Nalhalii. Alcatraz jest nią zauroczony – ale nie za sprawą jej cudów, a licznych jego wielbicieli, którzy do tej pory mieli okazję śledzić jego przygody wyłącznie z relacji… i pulpowych powieści. A wiadomo, młodemu chłopakowi wiele nie trzeba, by mu się od sławy zawróciło w głowie, czego skutkiem jest odwrócenie od dawnych przyjaciół i obowiązków. A ponieważ to książka dla dzieci, to oczywiście nie zabraknie morału.
W tle toczy się poważniejsza rozgrywka, tym razem bardziej na gruncie dyplomatycznym niż bezpośrednim starciu z Bibliotekarzami, ale i tego w Rycerzach Krystalii nie zabraknie. Pojawi się oczywiście spisek, a nawet niejeden. Do tego dojdą relacje między postaciami, zakręcone pomysły i rozbudowanie – choć, jak to było do tej pory, w ograniczonym stopniu – świata przedstawionego i intryg. Całość układa się w całkiem zgrabną opowieść.
To nadal seria pełna humoru, głównie za sprawą bezpośredniego zwracania się do czytelnika przez starszą wersję Alcatraza, autora tych wspomnień. Narrator kręci, zwodzi, robi uniki i wprowadza w błąd, co często jest zabawne, ale w trzecim tomie też robi się odrobine wtórne… a może po prostu wszystkie najlepsze pomysły i teksty Sanderson już wykorzystał? W każdym razie tym razem nie wydają się one tak zabawne jak wcześniej.
Jeśli podobały wam się wcześniejsze tomy przygód Alcatraza, to i tym razem nie powinniście być rozczarowani, choć powiew świeżości już się rozwiał i mamy do czynienia po prostu z kolejnym odcinkiem serii wykorzystującym sprawdzone rozwiązania. Nic więcej i nic mniej, ale i tak można przy The Knights of Crystaliia spędzić przyjemnie czas i parę razy parsknąć śmiechem.