Premiera (Świat)
23 sierpnia 2007Premiera (Polska)
15 lutego 2017Polskie tłumaczenie
Jacek DrewnowskiLiczba stron
312Autor:
Brandon SandersonKraj produkcji:
PolskaGatunek:
Fantasy, Dla dzieciWydawca:
Polska: IUVI
Najnowsza recenzja redakcji
Amerykański pisarz fantastyki Brandon Sanderson przyznaje, że pomiędzy powieściami z uniwersum Cosmere lubi zająć głowę czymś innym; odrębnym światem, inną formą, prozą o nieco lżejszym ciężarze gatunkowym. Jednym z takich pobocznych projektów jest seria Alcatraz i Bibliotekarze przeznaczona przede wszystkim dla najmłodszych czytelników. Jednakże i dorośli czytelnicy odnajdą w tej serii sporo zabawnych elementów, które nie pozwolą się nudzić przy lekturze.
Jak do tej pory ukazały się w naszym kraju dwa tomy: Alcatraz Versus the Evil Librarians oraz Alcatraz Versus the Scrivener's Bones. Poznajemy w nich Alcatraza – młodego chłopca, sierotę (to, jak się wydaje, konieczność w tego typu narracjach), który tuła się od jednej do drugiej rodziny zastępczej. Nigdzie nie potrafi na dłużej zagrzać miejsca, bo ma niesamowity talent do psucia wszystkiego, czego się dotknie. Okazuje się jednak, że wcale nie jest fajtłapą... to magiczny dar, typowy dla jego rodziny.
Zastanawiacie się pewnie co tak magicznego jest w psuciu różnych rzeczy? Zdziwilibyście się: ród Smerdych pełen jest niezwykłych talentów: jedni ciągle się spóźniają, inni się gubią, są też postacie potrafiące się potykać czy budzić się niepodobnymi do siebie. I nie ma w tym nic śmiesznego, bo przecież wygodnie się spóźnić na własną śmierć czy zepsuć sufit nad ścigającymi nas wrogami. Sanderson jest w tym zakresie niezwykle pomysłowy i wydawałoby się, że nawet najmniej przydatne talenty, w jego fabułach znajdują zastosowanie.
Zadajecie pewnie sobie w tym momencie pytanie: ale o czym są te książki? Oczywiście o walce dobra ze złem, tajemnicy, bohaterstwie i poszukiwaniach. Jednakże przeciwnik nie jest typowy dla takich fabuł. W końcu kto ma coś przeciwko bibliotekarzom (może oprócz osób przetrzymujących wypożyczone książki)? Jednakże u Sandersona jest to coś w rodzaju połączenia sekty i tajnej organizacji, która rządzi znaną nam częścią świata. Tak, znaną, bo na Ziemi są też całe kontynenty wolne od ich władzy, gdzie magię i inne niesamowitości można spotkać na każdym kroku. Mieszkańcom znanych nam regionów Bibliotekarze jednakże skąpią tej wiedzy – w ten sposób łatwiej jest sterować masami.
Należy wspomnieć o jeszcze jednym gadżecie, który na wyposażeniu ma Alcatraz i inni bohaterowie: okulary. A konkretnie różne zestawy soczewek, które dają różne moce: zwiększenie sprawności fizycznej (zastanawialiście się kiedyś dlaczego agenci rozmaitych służb noszą ciemne szkła? To już wiecie), zrozumienie obcych języków, miotanie strumieniami ognia czy śledzenie tropów. Możliwości jest wiele, a bohaterowie – i ich przeciwnicy – potrafią skrzętnie z nich korzystają.
Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej cesze tej serii, która sprawia, że staje się ona czymś więcej niż tylko opowieścią fantasy dla najmłodszych. Mianowicie narrator powieści – sam Alcatraz, piszący z perspektywy lat – uwielbia pogrywać z czytelnikiem. Wielokrotnie zwraca się do niego bezpośrednio, wodzi za nos i podsuwa błędne tropy, by następnie cieszyć się z tego, że udało mu się odbiorcę zwieść. Nie mam pojęcia jak takie zagrywki odbiorą dzieci, ale dorosłemu zapewne właśnie te fragmenty przypadną do gustu najbardziej. Sporo w nich humoru, a przy okazji można trochę pogłówkować nad tym, czym autor tym razem chce nas zaskoczyć.
Seria Alcatraz i Bibliotekarze to bardzo pomysłowa, zabawna i inteligentna propozycja. Sanderson gra konwencją, pozwala sobie na sporo, ale jednocześnie cały czas myśli o czytelniku: wszystkie zagrywki mają za zadanie przede wszystkim podtrzymywać zainteresowanie fabułą, zmieniać tempo opowieści i cały czas bawić czytelnika. Z zadań tych Sanderson wywiązuje się znakomicie.