W linii wydawniczej znanej na polskim rynku jako Marvel NOW! 2.0 w świecie mutantów zaszły diametralne przeobrażenia. Wiele z nich miało podstawę w Terrigenie, uznawanej przez Inhumans za świętą substancję, która ma jednocześnie śmiercionośny wpływ na wszystkie osoby posiadające gen X. Z pola widzenia zniknął Cyclops, przywódca rewolucjonistów - pogłoski i spekulacje na temat jego wcześniejszej działalności i powodów odejścia zataczały wśród fanowskiej społeczności coraz szersze kręgi, dlatego też Dom Pomysłów w serii Śmierć X zdecydował się rzucić na całą kwestię nowe światło. Akcja tej opowieści rozgrywa się rok przed wydarzeniami ukazanymi w cyklu Extraordinary X-Men; choć już sam ten fakt wymaga od czytelnika skupienia i przynajmniej szczątkowej znajomości aktualnej rzeczywistości X-Menów, to jednak komiks, którego scenarzystami są Jeff Lemire i Charles Soule, wypada zaskakująco dobrze na tle innych niedawnych serii o mutantach. Emocjonalny finał, złożone nakreślenie postaci Cyclopsa i świetne ustawienie podwalin pod serię Inhumans kontra X-Men sprawiają, że ta historia staje się czymś więcej niż tylko kolejną przygodą z uniwersum mutantów.  Z wydarzeń zaprezentowanych w sadze Nieskończoność wiemy, że przemierzająca świat mgła terrigenowa z jednej strony przyczynia się do wzrostu populacji Inhumans, z drugiej zaś rodzi sytuację, w której mutanci znajdują się na krawędzi wymarcia. Gdy chmura dociera do wyspy Muir, zabija wszystkich zgromadzonych tam posiadaczy genu X, w tym Multiple Mana. Cyclops, Emma Frost i ich towarzysze uznają, że tak dalej być nie może. Zostaje stworzony plan całkowitego zniszczenia Terrigenu, na co oczywiście nie zgadzają się Inhumans z Black Boltem na czele. X-Meni początkowo chcą ewakuować członków swojej rasy z trasy przejścia mgły, lecz i te zamiary budzą wątpliwości wśród Nieludzi; dla nich bowiem swobodne rozprzestrzenianie się chmury to wyraz woli działania siły wyższej. W dodatku Black Bolt wraz z królewską świtą odwiedza kolejne lokacje, by zapewnić nowo zrodzonych Inhumans o swoim wsparciu. Starcie dwóch potężnych ras wydaje się nieuniknione... 
Źródło: Egmont
Lemire i wspierający go w tworzeniu tej historii Soule dwoją się i troją, by ich opowieść nie ugrzęzła w gatunkowych koleinach i nie zamieniła się w jeszcze jedną superbohaterską fabułę spod szyldu pompatycznych przemówień i nieustannej bijatyki. Idzie więc im o coś większego - głównie o systematyczne tworzenie fundamentów pod rozciągający się w skali globalnej konflikt mutantów i Nieludzi. Z tego zadania autorzy wywiązują się znakomicie, raz po raz zmieniając fabularne środki ciężkości i oddając złożony wymiar nadchodzącej batalii. Co więcej, twórcy pozwalają sobie na filozoficzno-moralne i zupełnie nienachalne dygresje na temat samej wojny jako takiej; zderzając ze sobą motywacje zwaśnionych stron Lemire i Soule starają się w tej kwestii przemycić własne stanowisko. Na pierwszy plan w rozgrywce wysuwa się Cyclops - zapomnijcie o wiernym wykonawcy testamentu Charlesa Xaviera. Bohaterowi momentami bliżej do fanatyka, radykała z krwi i kości, którego plan działania budzi wątpliwości nawet wśród jego towarzyszy. Na przeciwległym biegunie fabularnym niewzruszoną postawę Black Bolta próbuje zaś rozbić Medusa, powodowana pokojowymi metodami. W tym całym wojennym rozgardiaszu scenarzyści umiejętnie zadbali o to, by poprzez swoje postacie ukazać pełne spektrum postaw i zachowań. 
Całkiem dobrze wypada również warstwa wizualna komiksu. Odpowiadający za nią Aaron Kuder i Javier Garron nie chcą eksperymentować, próbując na każdym kroku przedłużyć zamysły autorów scenariusza. O ile więc pierwszy z nich dba głównie o realizm przedstawionych wydarzeń, o tyle drugi z rysowników pozwala sobie na odrobinę frywolne podejście do takich aspektów jak ekspresja, mowa ciała i mimika rysująca się na twarzach postaci. Garron czasami na tym polu popada w zbędną przesadę, ocierając się o karykaturę swoich własnych ilustracji, lecz koniec końców udaje mu się ze swojej pracy wyjść z tarczą.  Śmierć X to historia z wielkim i, co najważniejsze, umiejętnie wykorzystanym przez scenarzystów potencjałem. Doskonale sprawdza się ona jako uwertura do wydarzeń zawartych w serii Inhumans kontra X-Men, rozbudzając apetyt czytelnika, szykującego się już na szeroko zakrojone starcie dwóch zwaśnionych ras z uniwersum Marvela. W tej opowieści odnajdziemy i zaczerpnięcia z greckiej tragedii, i mniej lub bardziej zakamuflowany przed odbiorcą przekaz pacyfistyczny - to wielka zaleta komiksu w czasach, gdy superbohaterowie coraz częściej giną w odmętach kolejnych, zbyt często pozbawionych sensu bójek. Jestem też niemal pewien, że finałowe sekwencje nikogo z Was nie pozostawią obojętnym; z jednej więc strony chwycą za gardło, z drugiej dadzą to spokojne poczucie, że czas poświęcony na właśnie zakończoną lekturę był naprawdę przyjemny. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj