W polskich kinach wciąż trwa festiwal filmów nominowanych do Oscara. W ten weekend pojawiają się „Tajemnice lasu” ("Into the Woods"), czyli obraz, który zebrał trzy nominacje, w tym dla śpiewającej Meryl Streep. Nawet my nie możemy powstrzymać się od żartów, że Meryl dostaje nominację z automatu, jeśli w danym roku w czymkolwiek zagra. Ot, głosujący widzą to nazwisko na kartach i nominują z założenia. Może ktoś sprytny powinien nakręcić film o tytule „Meryl Streep” i też załapałby się na nominacje... Ale do filmu – to ekranowa wersja broadwayowskiego hitu, słynnego musicalu, którego twórcy wzięli sporo motywów z klasycznych bajek (m.in. Kopciuszka, Roszpunkę, Czerwonego Kapturka czy Jasia i magiczną fasolę), wymieszali je i ułożyli w musical. I to nie bajkę dla dzieci, a musical dla starszych. Tu złe siostry Kopciuszka (jak w oryginalnej, mocniejszej wersji braci Grimm), by wcisnąć stopę w pantofelek, obcinają sobie palce czy piętę. Tu nie wszyscy dobrzy bohaterowie żyją potem długo i szczęśliwie. Film złagodzono w stosunku do oryginalnej wersji scenicznej, ale i tak kilka razy dacie się zaskoczyć. [video-browser playlist="661635" suggest=""] Reżyser Rob Marshall nie ukrywa przed widzami scenicznego charakteru tej fabuły; scenografia jest prosta i konkretna – umowna to może za duże słowo, ale prawie umowna. Jednak czasami tej umowności nie sposób uniknąć, jak w scenie z wilkiem (Johnny Depp), a jeszcze bardziej z Kapturkiem i babcią w brzuchu tegoż wilka. A przy tym książę, czy raczej książęta, są piękni i czarujący, iście z bajki (piosenka „Agony” to jak dla mnie najmocniejsza scena całego filmu); inne postacie kiedy trzeba są naiwne albo pomysłowe. Wszystko działa - zwłaszcza obsada. Meryl Streep faktycznie jako wiedźma radzi sobie bardzo dobrze, ale nie ustępują jej inni: Emily Blunt (zresztą ich duet świetnie pamiętamy z „Diabeł ubiera się u Prady”), rozśpiewana Anna Kendrick, Christine Baransky, Chris Pine czy James Corden. Fani musicali z pewnością będą zachwyceni, choć ja – w niektórych momentach, gdy akcja zwalniała, a bohater nabierał powietrza w płuca i wiadomo było, że zaraz zacznie kolejną piosenkę – miałem ochotę zakrzyknąć: „Tylko nie śpiewaj!”. Ale to czysto subiektywna skłonność do preferowania fabuły nad piosenki jako takie. Co jeszcze ciekawe i może niektórych skłonić do wyprawy do kina, jest to film wyłącznie w wersji z napisami. Polski dystrybutor stwierdził, że nie ma sensu robić pełnego dubbingu, i pozwolił nam cieszyć się oryginalnymi głosami aktorów oraz piosenkami w ich wykonaniu. Zobacz również: Judd Apatow powraca! Zwiastun dla dorosłych komedii „Trainwreck” Słowem – dla fanów musicali to pozycja obowiązkowa. Dla fanów baśni czy wręcz fantasy – sympatyczna wizyta w kinie. A co z małymi dziećmi? No, tu już decyzja musi należeć do Was. Wiele zależy od tego, jak do tej pory podchodziliście do bajek. Czy w wersji, które zna Wasze dziecko, zły wilk zjada babcię, czy tylko zamyka ją w szafie (jak widziałem w niektórych książeczkach dla dzieci)? Bo jeśli to drugie, to zdecydowanie nie jest Wasza bajka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj