Przedziwna końcówka nastąpiła po naprawdę niezłym odcinku, splatającym kilka wątków w całkiem zacną całość oraz dostarczającym po drodze wielu wrażeń, zarówno emocjonalnych, jak i akcyjnych. Ukrywający się przed wszystkim, młodziutki Nephilim postanowił uczynić choć jedną dobrą rzecz i dotrzeć do uwięzionej w postapokaliptycznym świecie Mary Winchester. Jednak by móc tego dokonać, potrzebował pomocy kogoś, kto potrafi przechodzić do alternatywnych rzeczywistości, dlatego poszukiwał dreamwalkerów – tych, którzy chodzą we śnie (i nie mam tu na myśli lunatyków). Za sam koncept tych ostaci należy się scenarzystom Supernatural wielkie uznanie – tym bardziej, że zgrabnie powiązano ich z indiańskimi wierzeniami i szamanizmem. Pierwszego pomocnika, z którym Nephilim próbował wejść w trans, odnaleziono martwego z wypalonymi oczyma, co zrodziło palące pytanie – czy to zbyt niebezpieczny proceder, czy też Jack zbłądził na ciemniejszą stronę mocy? W końcu zaalarmowani Winchesterowie odnajdują chłopaka, ale wciąż nie wiedzą, co zamierza… Kiedy się dowiedzą… priorytety ulegną gwałtownej zmianie. Już nic i nikt nie będzie w stanie ich zatrzymać przed misją ratowania Mary z postapokaliptycznego uniwersum. Chcąc, a czasami nie bardzo chcąc, pomoże im Kaia Nieves. Jest to dreamwalkerka z problemami, nieszczęśliwa z powodu możliwości przechodzenia tylko do jednego świata – pełnego potworów Złego Miejsca, zostawiającego na jej ciele i duszy trwałe okaleczenia. Dziewczyna od lat bierze narkotyki, by nie śnić na jawie. W konsekwencji ląduje w ośrodku leczenia uzależnień z wyjątkowo irytującym terapeutą, wujkiem dobra rada, gdzie odnajduje ją Jack – pseudonim „kokainowy chłopiec” – a za nim Winchesterowie. Miejmy nadzieję, że Kaia (Yadira Guavera-Prip) wróci do serialu, ponieważ to szczególnie interesująca postać. Może nawet bardziej niż Patience Turner, która wróciła w Bad place ze swoimi wizjami (obowiązkowo złymi) i wkurzającym ojcem. Mężczyzna do tego stopnia stara się chronić ją i siebie przed nadprzyrodzonymi rzeczami, że woli nie mieć córki, niż mieć córkę medium. Pojawienie się Patience i jej wizja z szeryf Jody Mills były wstępem do kolejnego odcinka po zimowym hiatusie, a w zamyśle do nadchodzącego spin-offu Wayward Sisters. Niestety, zaburzało to nieco rytm całego odcinka. Prócz odnalezienia Jacka – równie rozbrajającego, co zawsze – ciekawego wątku dreamwalkerów i smutnych losów Kai (oraz Patience, nie wspominając o Dereku z wypalonymi oczyma), ten epizod oferował mnóstwo ucieczek i pościgów, anioły w szale bojowym, przebłyski ze świata postapokaliptycznego, zabójczą moc syna Lucyfera i końcówkę, rozrzucającą naszych bohaterów na wszystkie strony świata (światów). Jeśli tak dalej pójdzie, to następny sezon Nie z tego świata będzie można nakręcić w konwencji Sliders.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj