Nie z tego świata: sezon 13, odcinek 9 – recenzja
Jeśli ktoś sądził, że Nie z tego świata po ponad dwunastu sezonu nie potrafi już niczym zaskoczyć, to pod koniec Bad place po omacku szukał szczęki na podołku. Muszę przyznać, że w pierwszej chwili nie wiedziałam – śmiać się, czy płakać, ale wybrałam nieco histeryczny śmiech. Jakby to delikatnie powiedzieć, nie zdradzając zbyt wiele, tego jeszcze w serialu nie było.
Jeśli ktoś sądził, że Nie z tego świata po ponad dwunastu sezonu nie potrafi już niczym zaskoczyć, to pod koniec Bad place po omacku szukał szczęki na podołku. Muszę przyznać, że w pierwszej chwili nie wiedziałam – śmiać się, czy płakać, ale wybrałam nieco histeryczny śmiech. Jakby to delikatnie powiedzieć, nie zdradzając zbyt wiele, tego jeszcze w serialu nie było.
Przedziwna końcówka nastąpiła po naprawdę niezłym odcinku, splatającym kilka wątków w całkiem zacną całość oraz dostarczającym po drodze wielu wrażeń, zarówno emocjonalnych, jak i akcyjnych. Ukrywający się przed wszystkim, młodziutki Nephilim postanowił uczynić choć jedną dobrą rzecz i dotrzeć do uwięzionej w postapokaliptycznym świecie Mary Winchester. Jednak by móc tego dokonać, potrzebował pomocy kogoś, kto potrafi przechodzić do alternatywnych rzeczywistości, dlatego poszukiwał dreamwalkerów – tych, którzy chodzą we śnie (i nie mam tu na myśli lunatyków). Za sam koncept tych ostaci należy się scenarzystom Supernatural wielkie uznanie – tym bardziej, że zgrabnie powiązano ich z indiańskimi wierzeniami i szamanizmem.
Pierwszego pomocnika, z którym Nephilim próbował wejść w trans, odnaleziono martwego z wypalonymi oczyma, co zrodziło palące pytanie – czy to zbyt niebezpieczny proceder, czy też Jack zbłądził na ciemniejszą stronę mocy? W końcu zaalarmowani Winchesterowie odnajdują chłopaka, ale wciąż nie wiedzą, co zamierza…
Kiedy się dowiedzą… priorytety ulegną gwałtownej zmianie. Już nic i nikt nie będzie w stanie ich zatrzymać przed misją ratowania Mary z postapokaliptycznego uniwersum. Chcąc, a czasami nie bardzo chcąc, pomoże im Kaia Nieves. Jest to dreamwalkerka z problemami, nieszczęśliwa z powodu możliwości przechodzenia tylko do jednego świata – pełnego potworów Złego Miejsca, zostawiającego na jej ciele i duszy trwałe okaleczenia. Dziewczyna od lat bierze narkotyki, by nie śnić na jawie. W konsekwencji ląduje w ośrodku leczenia uzależnień z wyjątkowo irytującym terapeutą, wujkiem dobra rada, gdzie odnajduje ją Jack – pseudonim „kokainowy chłopiec” – a za nim Winchesterowie. Miejmy nadzieję, że Kaia (Yadira Guavera-Prip) wróci do serialu, ponieważ to szczególnie interesująca postać.
Może nawet bardziej niż Patience Turner, która wróciła w Bad place ze swoimi wizjami (obowiązkowo złymi) i wkurzającym ojcem. Mężczyzna do tego stopnia stara się chronić ją i siebie przed nadprzyrodzonymi rzeczami, że woli nie mieć córki, niż mieć córkę medium. Pojawienie się Patience i jej wizja z szeryf Jody Mills były wstępem do kolejnego odcinka po zimowym hiatusie, a w zamyśle do nadchodzącego spin-offu Wayward Sisters. Niestety, zaburzało to nieco rytm całego odcinka.
Prócz odnalezienia Jacka – równie rozbrajającego, co zawsze – ciekawego wątku dreamwalkerów i smutnych losów Kai (oraz Patience, nie wspominając o Dereku z wypalonymi oczyma), ten epizod oferował mnóstwo ucieczek i pościgów, anioły w szale bojowym, przebłyski ze świata postapokaliptycznego, zabójczą moc syna Lucyfera i końcówkę, rozrzucającą naszych bohaterów na wszystkie strony świata (światów).
Jeśli tak dalej pójdzie, to następny sezon Nie z tego świata będzie można nakręcić w konwencji Sliders.
Poznaj recenzenta
Monika KubiakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat