Drugi odcinek przyciągnął znacznie mniej widzów, niż pilot. Spadek oglądalności został spowodowany prawdopodobnie kampanią reklamową, która dość sugestywnie zachęcała do obejrzenia dobrego thrillera. Tymczasem wątek szpiegowski w pilocie wypadał dość słabo w porównaniu z oczekiwaniami oraz tym, co do tej pory było nam dane zobaczyć w filmach i serialach o podobnej tematyce.

W drugim odcinku wynagrodzono nam nie tylko brak dialogów w pięknym języku rosyjskim (dostajemy parę scen z napisami). Uśpieni agenci KGB zaczęli się rozkręcać i zamiast gonić kogoś przez dziesięć minut robią to, co do nich należy: bawią się podsłuchem i zestawem do charakteryzacji. Można odczuć brak tej szpiegowskiej subtelności oraz precyzji w zaplanowaniu akcji, do której przyzwyczaiła nas kinematografia (do wykonania swojej roboty „zatrudniają” osoby trzecie, które raczej opierają się współpracy). Trudno jednak dyskutować na temat metod stosowanych przez agentów z Joe Weisbergiem, producentem serialu, który sam kiedyś współpracował z CIA. Żaden Ethan Hunt nie zostaje spuszczony na linkach, co dodaje punkty do wiarygodności. Mimo to, ukazanie wątku szpiegowskiego nadal plasuje się gdzieś w okolicach średniej krajowej (dla USA).


[image-browser playlist="594865" suggest=""]

©2013 FX

Ale tak naprawdę to chyba nie akcja i intryga ma być głównym tematem serialu. Twórcy mają ambicję skupić się na czymś zupełnie innym i uczynić z The Americans serial bardziej z rejonów dramatu obyczajowego niż thrillera. Kusi nas, aby zadać pytanie, co przeżywali agenci KGB, którzy porzucali własny kraj po to, aby udawać sielankowe życie na przedmieściach. Kusi, aby od razu na to pytanie odpowiedzieć. Dlatego też akcję i intrygę scenarzyści będą starali się przeplatać z ludzkimi rozterkami.

Można było spodziewać się w tej historii bohatera z wątpiącego w zło kapitalistycznego giganta. Już pilot ujawnił, że rola ta przypadła głowie szpiegowskiej rodziny, Phillipowi Jenningsowi. Jak okazało się w odcinku drugim, nie tylko on ma rozterki. Wydawać by się mogło, że Elizabeth, napędzana poczuciem obowiązku i patriotyzmu, nie ma absolutnie żadnych słabości. Teraz było nam dane poznać jedną z nich, a mianowicie – własne dzieci. Zabieg jest dość oczywisty, ale potrzebny – trudno byłoby uwierzyć w matkę, która bez mrugnięcia okiem poświęca własne dzieci w imię idei. Ta zero-jedynkowość bohaterów trochę nam się zatarła, co przyczyniło się do ich uwiarygodnienia.

[image-browser playlist="594866" suggest=""]©2013 FX

Dużo mówiło się o porównywaniu przez krytyków The Americans do Homeland i drugi odcinek już wyraźnie pokazał dlaczego. Oba seriale starają się zajrzeć do głów „czarnych charakterów” – i wiemy już, jak bardzo jest to ciekawe oraz, co tu ukrywać, atrakcyjne dla widza. Podczas oglądania Homeland zadaje sobie w kółko dwa pytania. Po pierwsze: po której stronie tak naprawdę jest Brody? Po drugie: jak on się w tym wszystkim musi czuć? W The Americans odpowiedź na pierwsze pytanie jest dość jasna, a przynajmniej o wiele prościej jest widzowi na to pytanie odpowiedzieć. Natomiast, choć tego właśnie chcieliby twórcy, nie każdego z nas zainteresują wewnętrzne rozterki agentów KGB. Powód może być bardzo prosty – współczesnych terrorystów boimy się bardziej niż rosyjskich szpiegów z lat osiemdziesiątych. Dlatego też mogą fascynować nas mniej niż Brody.

Nadal trudno jest stwierdzić, czy The Americans powinniśmy oglądać jak dramat obyczajowy, czy może thriller szpiegowski - mieszanka tych dwóch wypada jednak raczej średnio. Na razie ta zimna wojna ani ziębi, ani grzeje, a jeśli jest to tylko rozbieg, to staje się ryzykownie długi.

Ocena: 6/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj