The Expanse wreszcie odpala ładunki nuklearne i pokazuje to, w czym zawsze był najlepszy. Po dość niepozornym początku odcinka, fabuła stopniowo nabiera zawrotnego tempa, żeby osiągnąć zenit, gdzieś w drugiej połowie epizodu. Końcówka jednak mocno wyhamowuje – widać, że twórcy nie chcą wyprztykać się fabularnie już w tym momencie. Co więcej, udaje się jeszcze mocniej uwydatnić potencjał, jaki ma ta wspaniała opowieść. Fani Cyberpunka z pewnością zacierają ręce po tym, co zobaczyli w wątku Amosa. Pozostali miłośnicy science fiction również mogą poczuć się dopieszczeni. The Expanse wciąż trzyma niezwykle wysoki poziom. Według wielu widzów to druga połowa trzeciego sezonu przyniosła jak na razie największe emocje. To ta część serialu miała najbardziej intensywną akcję i najmocniej wciągającą fabułę. Czwarty epizod piątego sezonu udanie nawiązuje do najlepszych momentów w historii The Expanse. Po raz kolejny twórcy świetnie zarządzają rytmem akcji. Przyjrzyjmy się poszczególnym wydarzeniom. Wraz ze stonowanym prologiem spotykamy Alexa i Bobby, którzy pozwalają sobie na refleksję w kwestii przyszłości Marsa. Atmosfera zagęszcza się w momencie niespodziewanego pęknięcia na murach placówki więziennej o zaostrzonym rygorze. Amos walczący o życie w zamkniętej przestrzeni z psychopatami dysponującymi śmiertelnie niebezpiecznymi wszczepami? Wszystko na to wskazuje, że już niedługo The Expanse zafunduje nam krwisty klaustrofobiczny thriller.
Amazon
Dalej jest jeszcze lepiej. Na Ziemię zaczynają spadać planetoidy Inarosa, a na scenę wkracza Chrisjen Avasarala. Obserwując ewolucje bohaterki od pierwszych sezonów, można dojść do wniosku, że z każdą kolejną serią zyskuje ona na temperamencie. Jej wyrazisty charakter eskalował, aż do teraz, kiedy to staje się dosłownie chodzącą furią. Mimo że osiąga apogeum, nie popada w śmieszność. Twórcy nie przerysowują postaci. Wcześniej mogła się wydawać manieryczna i nieautentyczna – teraz jej osobowość doskonale koresponduje z wydarzeniami, w które zostaje wrzucona. Segmenty z jej udziałem przypominają wątki prezydenckie z 24 godzin - na najwyższych szczeblach akcja toczyła się tam równie szybko co na polu bitwy Jacka Bauera. Tak jest i tutaj – perypetie Chrisjen generują podobne napięcie co losy Jamesa Holdena. Kapitan Rocinante znów znajduje się w centrum wydarzeń. Szokująca śmierć Freda Johnsona i zuchwała kradzież protomolekuły to fabularne wisienki na torcie tej wspaniałej sekwencji science fiction. Doskonale napisane i jeszcze lepiej nakręcone – oprawa wizualna mile łechce oko, choć tu i ówdzie widać ograniczony budżet. Świetnie wypada pajęczy robot transportowy oraz próba jego zatrzymania przez Holdena. Podobnie prezentuje się zamach na Johnsona – zaskakująco, niekonwencjonalnie i bezkompromisowo. Takie rozwiązania podbijają wartość The Expanse, pokazując, że serial nie bawi się w sentymenty i wciąż trzyma się realistycznych, a nawet naturalistycznych rozwiązań.
fot. Amazon
Finał odcinka należy do Naomi i Marco Inarosa. Tutaj akcja wreszcie zwalnia do minimum, a sama opowieść staje się nieco dyskusyjna. Zastanawia przede wszystkim postać rewolucjonisty. Z jednej strony jego dążenia i cele są logiczne i zrozumiałe. Dyktat Ziemi i Marsa sprowadził Pasiarzy na granicę nędzy, gdzie codziennie toczy się walka o przetrwanie. Takiego stanu rzeczy nie są w stanie zmienić dyplomatyczne działania – znamy to przecież również z naszej rzeczywistości. Inaros rozpoczyna rewolucję, która jest uzasadniona i ma szansę na sukces. W związku z tym, że brama obcych pozwala ludziom na szerszą eksplorację kosmosu, Pasiarze będą mogli wreszcie rozwinąć się jako cywilizacja i zyskać na podmiotowości względem Ziemi i Marsa. Z drugiej jednak strony, Inarosa nie można nazwać inaczej niż zbrodniarzem. To, czego się dopuszcza, to ludobójstwo w czystej formie. W tej perspektywie jest on więc barbarzyńcą i szaleńcem. Jego przemówienie do świata (z anarchistycznym logo w tle) jest tyle patetyczne, co utopijne. Działania Inarosa z pewnością doprowadzą do krwawej wojny. Czy ktokolwiek wierzy, że Ziemianie i Marsjanie uznają warunki buntownika? Ciekawsza będzie jednak eksploracja umysłu rewolucjonisty. Z czego wynikają jego radykalne ciągoty? Czy rzeczywiście jest on jedynie szalonym idealistą? A może ma głębszy plan? W tym wszystkim najmniej interesująco jawi się Naomi. Można odnieść wrażenie, że zostaje wrzucona w ten wątek tylko po to, żeby ktoś z głównych bohaterów znajdował się blisko Inarosa. Miejmy nadzieję, że twórcom uda się tę historię doprowadzić do końca w zadowalający sposób. O ile pierwsze trzy odcinki można było uznać za prolog, to czwarty stanowi już konkretne zawiązanie akcji, będące jednocześnie strzałem z grubej rury. The Expanse dał nam przedsmak tego, co najlepsze. Teraz czas na dalszą eksplorację tych dobrze rokujących motywów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj