Ma na imię Phil Tandy Miller i właśnie opuścił Tuscon u boku Carol Pilbasian. "The Last Man on Earth" kończy 1. sezon w niezłym stylu, ale ostatecznie nie spełnia obietnicy złożonej podczas premiery.
Już po finałowym odcinku "
The Last Man on Earth" Phil Lord i Chris Miller wypowiadali się na temat swojej wizji serialu – chcieli sparodiować motyw przetrwania w postapokaliptycznym świecie, tworząc komedię, która eksploatuje świeże pomysły. W takiej tonacji wyreżyserowali pierwsze dwa epizody, a następnie zostawili produkcję w rękach Willa Forte i grupy scenarzystów. Pozostaje nam żałować, że nie znaleźli więcej czasu na swój udział, ponieważ Forte i spółka pokierowali projekt w zupełnie inną stronę.
I tak „Screw the Moon” zamyka błędne koło, jakim stał się motyw przewodni relacji Phila i Carol. W ciągu finałowych 20 minut Miller zdążył ostatecznie zrazić do siebie wszystkich członków grupy, a niedoszły plan zabójstwa przerodził się w wyrok wygnania dla bohatera. Jego irytujące i dziecinne zachowanie przesadnie nie śmieszyło, ale też nie męczyło, a cała w tym zasługa uroku Willa Forte – to zaskakujące, że jego postać pomimo ewidentnych wad pozostała sympatyczna i nawet w żenujących sytuacjach miała za sobą doping widza. Widza i Carol, która również do końca stała po jego stronie. Relacja bohaterki z Philem i rodzące się między nimi uczucie wypadło – paradoksalnie – bardzo wiarygodnie. Przeciwieństwa się przyciągają, a byli oni doprawdy ekscentryczną parą, w zwichrowany sposób do siebie pasującą.
[video-browser playlist="694107" suggest=""]
Na ich tle słabo wypadła reszta obsady. Drugi Phil, Melissa, Todd, Gail i Erica to postacie płaskie, niemal papierowe, a ich relacje niespecjalnie interesowały. Sprawdzali się tylko jako kontrast dla działań Millera – tym bardziej cieszy więc, że w drugiej serii mogą już nie powrócić, a przynajmniej powinni pojawiać się mniej.
Na przestrzeni całego sezonu tło stanowił również wspomniany krajobraz świata po zagładzie i elementy survivalu. Z odcinka na odcinek traciły one jednak na znaczeniu i tutaj upatrywać należy największej wady produkcji oraz niespełnionego potencjału. W ciągu tych kilku tygodni emisji miałem dla „
The Last Man on Earth” dużo wyrozumiałości i nadziei, że motywy te zostaną jednak wykorzystane. Nie zostały, ale nadzieja nie umarła nadal. Odjazd Phila i Carol zapowiada fabularny restart, duet Lord-Miller wspomniał, że (jeśli tylko okoliczności pozwolą) będą chcieli rozwinąć swoją oryginalną koncepcję, a pozytywne oczekiwania wzmacnia zapowiedź przybycia brata Phila. Jeśli Jason Sudeikis trafi w drugim sezonie do stałej obsady, to będzie to naprawdę zacne komediowe trio.
Czytaj również: „The Last Man on Earth” – Phil Lord i Christopher Miller o 2. sezonie i zabawie apokalipsą
Ta zapowiedź i odcięcie się od dotychczasowych wątków to najjaśniejsze strony finału. Względem premiery „
The Last Man on Earth” wyraźnie obniżył loty, ale utrzymał równy poziom aż do zakończenia. Będąc niepoprawnym optymistą, zaryzykuję stwierdzenie, że w drugiej serii produkcja wyciągnie wnioski z popełnionych błędów i będzie już tylko lepiej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h