Kiedyś, blisko czterdzieści lat temu, gdy na ekranie telewizorów pojawiło się „The Muppet Show”, było powiewem świeżości w telewizyjnej rozrywce. Paradoksalnie sama fabuła nie działa się w telewizji, ale w teatrze. To tam co tydzień odbywało się przedstawienie z gościnnym występem jakiejś popularnej gwiazdy (pojawili się m.in. Roger Moore, Mark Hamill, Elton John czy Vincent Price), które śledziliśmy i z perspektywy widzów na widowni, i zaglądając za kulisy. Po pięciu latach program zszedł z anteny i wrócił w 1996 r. jako „Muppets Tonight”, w którym z grubsza chodziło o to samo, acz „show” był już telewizyjny (przez dwa sezony). Znowu minęło kilkanaście lat i czas na trzecie podejście - "The Muppets". [video-browser playlist="699692" suggest=""] Pierwszy odcinek udowadnia, że twórcy potrafią bez trudu przywołać klimat i humor sprzed lat, a przy tym są na bieżąco z telewizyjnymi trendami. Show znowu się zmienił, tym razem to (tak dziś popularny) telewizyjny wieczorny talk-show, prowadzony przez Miss Piggy. Ponieważ znowu jesteśmy też często za kulisami, to włączono do programu tak chętnie dziś używane w telewizji zwierzenia bohaterów komentujących to, co widzieliśmy przed chwilą na ekranie. Oczywiście zderzenie i kontrast pomiędzy scenami i wypowiedziami komentującymi dają nam dodatkowy poziom żartów. Od razu mamy też gościa – świetną Elizabeth Banks, do tego jeszcze Toma Bergerona (to prowadzący amerykański „Taniec z gwiazdami”) i zespół Imagine Dragons. Cała reszta to ci, których od lat uwielbiamy – napuszony Orzeł, nieśmieszny Fozzie, dwóch złośliwych dziadków, nieudacznik Scooter, rozkoszny Zwierzak, Szwedzki Kucharz i tak dalej, i tak dalej. Wszyscy są na swoim miejscu i ciężko pracują na jakość całego programu. Nową postacią w tym towarzystwie jest Denise – nowa świnia Kermita. Wiem, że brzmi ostro, ale tak dokładnie to wygląda. Żaba-szef rozstał się z Miss Piggy i teraz chodzi z zupełnie inną świnią. Widać gustuje w tym gatunku... Pierwszy odcinek "The Muppets" to świetny powrót do korzeni. Jest zabawnie, aktualnie, momentami absurdalnie i można by rzec "na bogato", bo wychodzimy nawet kilka razy poza budynek. To program niekoniecznie dla dzieci, co już zauważyły zaniepokojone amerykańskie matki, które protestują przeciw metodom promocji „Muppetów”, ale nie przesadzajmy - większość żartów sprzed kilku dekad wcale nie była taka grzeczna, jak się amerykańskim mamusiom wydaje we wspomnieniach. A te świeże? Czy żart ze spotkania anonimowych alkoholików (bardzo dyskretny) to taka wielka sprawa? Wręcz miałem nadzieję, że będzie coś poza wariacjami na klasyczne numery Fozziego i Zwierzaka. I mam. I jestem zadowolony. A patrząc na zapowiedzi, kto jeszcze ma być gościem w tym sezonie, już sobie bukuję czas co tydzień, by obejrzeć kolejny odcinek.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj