Najbardziej pozytywnym zaskoczeniem dwóch najnowszych odcinków "The Originals" jest Phoebe Tonkin w roli Hayley. Przez dwa sezony ta postać częściej irytowała swoim zachowaniem i sposobem bycia, rzadko kiedy wzbudzając pozytywnie emocje, a tutaj mamy powrót nadspodziewanie dobry. Tonkin po raz pierwszy w tym serialu pokazuje, że można ją nazwać aktorką. Dzięki temu dostajemy świetną scenę z Klausem, w której Hayley buduje silne, prawdziwe emocje, a jej reakcje są wiarygodne i działają. Takich momentów, w których widać przemianę Hayley w kogoś naprawdę ciekawego, jest naprawdę więcej - atak na czarownicę, rozmowa z Daviną czy zwyczajne sceny z mężem mogą się podobać. Wiedziałem, że gniew Hayley na Klausa będzie mocny, ale nie sądziłem, że zostanie to pokazane tak dobrze. Lepiej poznajemy Luciena i trzeba przyznać, że twórcy mają dobre pomysły oraz potrafią je realizować z werwą. Cała historia z przeszłości tego bohatera jest oczywiście prosta i mało odkrywcza, ale wciąga, a jego powiązanie z Klausem nabiera większej wiarygodności. Teraz możemy być pewni, że słowa o ochronie Klausa są szczere nie tylko z powodu chęci zachowania nieśmiertelności. Plus retrospekcji jest też taki, że widzimy, jak Mikaelsonowie poznają po raz pierwszy swoje moce. Naprawdę ciekawie to zaprezentowano i ogląda się to z wielkim zainteresowaniem. Przedstawiono widzom także pierwszego wampira stworzonego przez Elijaha. To pokazuje fantastyczny pomysł na te postacie. Lucien jest odzwierciedleniem Klausa - podobny z charakteru i zachowania. To samo jest z odpowiednikiem Elijaha - także obdarzony jest dobrymi manierami i bezwzględnością. To działa wyśmienicie, bo dostajemy dwie postacie, które są wyraziste, ciekawe, a ich historia ma w sobie coś, co dobrze napędza rozwój fabuły. Aż ciekawi, jak przedstawione zostaną pierwsze wampiry stworzone przez pozostałych Mikaelsonów. Na razie jest nadspodziewanie dobrze. [video-browser playlist="756673" suggest=""] Fabularnie oba odcinki rozwijają się powoli. Wiemy o proroctwie, które wyrokuje zgubę Mikaelsonom. To jest tak naprawdę pretekst do polepszenia stosunków pomiędzy Klausem a Elijahem. Na szczęście scenarzyści przedstawiają to jako proces powolny, a tym samym bardziej realistyczny. Trudno powiedzieć, kto będzie tak naprawę ich wrogiem, bo na razie wszyscy chcą ich chronić, a bezpośredniego wyrażania chęci zabicia przeciwnika jeszcze nie usłyszeliśmy. Trzeba przyznać, że to świetny motyw na fabułę sezonu. Davina i Marcel trochę rozwijają się w tym sezonie w ciekawą stronę. Cieszy fakt, że twórcy zdali sobie sprawę z dziewczęcości Daviny i jej braku doświadczenia. Czasem w poprzednich sezonach robiono z niej osobę za bardzo pewną siebie i zbyt potężną. Tutaj jest to bardziej przekonujące, a towarzyszące jej emocje po pozbyciu się konkurentki są wiarygodne. Natomiast w przypadku Marcela ciekawie wygląda jego konflikt z Elijahem. Coś czuję, że Marcel w końcu przestanie być tłem i jego rola w tym sezonie nabierze wyrazu. "The Originals" nie zawodzą - świetna, rozbudowaną historia pełna intryg stanowi znakomitą rozrywkę, a relacje pomiędzy bohaterami rozwijają się interesująco. Do tego dodajmy cliffhanger z nową postacią, która zaraz przybędzie do Nowego Orleanu, i możemy być pewni, że to dopiero początek emocji. Pozostaje tylko pytanie, gdzie jest Rebeka i kiedy wróci.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj