Po przepowiedniach mogliśmy podejrzewać, że Haraldson zrobi ten pierwszy krok. I słusznie, że zdecydowano się iść tym kierunku, bo jest to prawdopodobnie lepszy wybór, niż jakby Ragnar niczym William Wallace z filmu "Braveheart" zebrał grupę i wyrżnął towarzystwo. Atak żołdaków Haraldsona na farmę Ragnara został dobrze zrealizowany - z odpowiednią dozą akcji, dramatyzmu i efektowności. Szczególnie sceny, gdy Ragnar wpada i zaczyna walkę. Są one naprawdę przyzwoicie nakręcone i, co najważniejsze, Ragnar nie jest w nich ukazany jako Rambo epoki wikingów, ale umiejętny wojownik, który zostaje zraniony i krwawi. Nie kupuję jedynie samej sceny jego ucieczki. Rozumiem, że wzywa Odyna, by nabrać sił, ale nie wygląda ona najlepiej - zbyt szybko odzyskuje on energię, chociaż prawie tonie we własnej krwi. Gdyby bardziej zaznaczono, że to właśnie Odyn pomaga mu w tej sekundzie, wrażenie byłoby lepsze. Michael Hirst wyraźnie celuje w bardziej historyczną konwencję - stąd możemy się jedynie domyślać, że ojciec Ragnara wspomógł go niewidzialną siłą.
Haraldson w końcu sprawia wrażenie wytrawnego polityka, a nie pustego i ograniczonego człowieka. Jego sojusz poprzez małżeństwo może mu zapewnić posłuch i militarną siłę, gdyby Ragnar lub ktokolwiek inny chciał mu się przeciwstawić. Pierwszy raz widzimy, że jego małżonka nie jest z nim zgodna i to jest wątek warty rozbudowy. Odnoszę wrażenie, że łączyło ją coś z Rollo, gdyż nie widzę innego wyjaśnienia, dla którego zechciała go ostrzec.
[image-browser playlist="592535" suggest=""]
©2013 History
Sam atak wzbudza konsternację społeczności, która dzieli się na zwolenników Ragnara i popleczników Haraldsona. Na razie nic nie wskazuje na to, w jaką stronę pójdzie ten konflikt. Wiemy, że Ragnar będzie chcieć uratować Rollo, ale czy ma na to wystarczająco sił? Aż tylu wojowników raczej go nie popiera, by w otwartej walce stanąć przeciwko Haraldsonowi.
Vikings jest nadal serialem dobrym. Mamy klimat, wysoką jakość ukazania realiów życia bohaterów i prostą, acz ciekawą historię. Ogląda się to z niekłamaną radością, ale pozostaje jednak delikatny niedosyt. Brakuje temu serialowi pazura, dzięki któremu przestałby być tak grzeczny i nabrałby większego wyrazu.
Ocena: 7/10