Bardzo rzadko zdarza się w Strike Back, by Scott i Stonebridge prawie cały odcinek spędzili rozdzieleni. W ósmym epizodzie Damien i major Pirogova, skuci razem kajdankami, muszą współpracować, by zneutralizować grupę skorumpowanych oficerów FSB, którzy pełnią rolę najemników w szeregach Ulyanova – mafijnego bossa żądnego zemsty na głównych bohaterach. Michael walczy z chorobą, która wyniszcza jego organizm w szybkim tempie. Będąc w paszczy lwa, tylko on może przekazać reszcie ekipy, jakiego rodzaju atak terrorystyczny planuje al-Zuhari…
Twórcy nie zajmują się tym razem rozwojem postaci. Z całych sił popychają akcję do przodu i nie dają chwili wytchnienia. W końcu pozostały tylko dwa odcinki, a jeszcze ani razu nie uraczono nas choćby jedną sceną, w której brałby udział mózg całej operacji – al-Zuhari. Strike Back nie do tego nas przyzwyczaiło, a w ostatnich dwóch seriach główny antagonista pojawiał się na ekranie dość często. Powiem szczerze, że będę nieco rozczarowany, gdy okaże się, że Sekcja 20 musiała zmagać się tym razem z dość jednowymiarowymi mini-wrogami – Leatherbym, McKenną i Ulyanovem.
[video-browser playlist="634777" suggest=""]Może jestem bardzo naiwny, ale liczę jeszcze na szokujące zwieńczenie wątku Kamaliego. Czy też uważacie, że los, jaki spotkał go w najnowszym odcinku, to rozwiązanie zbyt wygodne, zbyt proste? Przez cały sezon Leo zachowywał się jak prawdziwa enigma – nie dało się rozgryźć, czy jest faktycznie tylko podwójnym, czy może potrójnym agentem. Po pierwsze, świetnie w swoją rolę wcielił się Zubin Varla - od samego początku wywoływał mieszane uczucia co do swojej prawdziwej tożsamości. W scenariuszu umieszczono jego córkę, którą darzy wielką miłością i która miała przekonać nas do tego, że Kamali jest jednak tym dobrym. W końcu przez cały ósmy odcinek Leo robił wszystko jednoznacznie dobrze – pomagał Sekcji 20, jak tylko mógł najlepiej, i zapłacił za to najwyższą cenę. Ale czy na pewno? Od epizodu, w którym śmierć poniosła Rachel Dalton, mam podejrzenie, że to Kamali jest al-Zuharim, a scenarzyści Strike Back bawią się z nami w kotka i myszkę, wymyślając zabiegi rodem z Iron Mana 3.
Zapewne nadinterpretuję tę całą sytuację i zaraz ktoś sprowadzi mnie na ziemię, ale nie ukrywam, że będę bardzo zawiedziony, gdy głównym terrorystą okaże się brodaty mężczyzna, mający swoje centrum dowodzenia w jakiejś jaskini. Twórców Strike Back stać na więcej. Kto wie, może jednak mam rację. Kamaliego podejrzewali chyba wszyscy, a teraz nie robi tego prawie nikt.
Autorzy odcinka przypomnieli sobie, że dawno nikt się w serialu nie rozebrał i tym razem znaleźli czas na obowiązkową scenę tego typu. Swoją drogą nie miałbym nic przeciwko, aby postać major Niny Pirogovej zagościła w Strike Back na dłużej. Chemia między Sullivanem Stapletonem a Terezą Srbovą jest niepodważalna. Happy endem zakończył się również wątek śmiertelnej przypadłości Stonebridge’a, który będzie gotów na ostatnie dwa odcinki, by pomóc Sekcji 20 w zapobieżeniu biologicznemu atakowi gdzieś w zachodniej Europie. Jednego możemy być pewni – będzie się działo.