Walka z czasem
Sekcja 20 kontynuuje swoją misję w Rosji.
Sekcja 20 kontynuuje swoją misję w Rosji.
Bardzo rzadko zdarza się w Strike Back, by Scott i Stonebridge prawie cały odcinek spędzili rozdzieleni. W ósmym epizodzie Damien i major Pirogova, skuci razem kajdankami, muszą współpracować, by zneutralizować grupę skorumpowanych oficerów FSB, którzy pełnią rolę najemników w szeregach Ulyanova – mafijnego bossa żądnego zemsty na głównych bohaterach. Michael walczy z chorobą, która wyniszcza jego organizm w szybkim tempie. Będąc w paszczy lwa, tylko on może przekazać reszcie ekipy, jakiego rodzaju atak terrorystyczny planuje al-Zuhari…
Twórcy nie zajmują się tym razem rozwojem postaci. Z całych sił popychają akcję do przodu i nie dają chwili wytchnienia. W końcu pozostały tylko dwa odcinki, a jeszcze ani razu nie uraczono nas choćby jedną sceną, w której brałby udział mózg całej operacji – al-Zuhari. Strike Back nie do tego nas przyzwyczaiło, a w ostatnich dwóch seriach główny antagonista pojawiał się na ekranie dość często. Powiem szczerze, że będę nieco rozczarowany, gdy okaże się, że Sekcja 20 musiała zmagać się tym razem z dość jednowymiarowymi mini-wrogami – Leatherbym, McKenną i Ulyanovem.
[video-browser playlist="634777" suggest=""]
Może jestem bardzo naiwny, ale liczę jeszcze na szokujące zwieńczenie wątku Kamaliego. Czy też uważacie, że los, jaki spotkał go w najnowszym odcinku, to rozwiązanie zbyt wygodne, zbyt proste? Przez cały sezon Leo zachowywał się jak prawdziwa enigma – nie dało się rozgryźć, czy jest faktycznie tylko podwójnym, czy może potrójnym agentem. Po pierwsze, świetnie w swoją rolę wcielił się Zubin Varla - od samego początku wywoływał mieszane uczucia co do swojej prawdziwej tożsamości. W scenariuszu umieszczono jego córkę, którą darzy wielką miłością i która miała przekonać nas do tego, że Kamali jest jednak tym dobrym. W końcu przez cały ósmy odcinek Leo robił wszystko jednoznacznie dobrze – pomagał Sekcji 20, jak tylko mógł najlepiej, i zapłacił za to najwyższą cenę. Ale czy na pewno? Od epizodu, w którym śmierć poniosła Rachel Dalton, mam podejrzenie, że to Kamali jest al-Zuharim, a scenarzyści Strike Back bawią się z nami w kotka i myszkę, wymyślając zabiegi rodem z Iron Mana 3.
Zapewne nadinterpretuję tę całą sytuację i zaraz ktoś sprowadzi mnie na ziemię, ale nie ukrywam, że będę bardzo zawiedziony, gdy głównym terrorystą okaże się brodaty mężczyzna, mający swoje centrum dowodzenia w jakiejś jaskini. Twórców Strike Back stać na więcej. Kto wie, może jednak mam rację. Kamaliego podejrzewali chyba wszyscy, a teraz nie robi tego prawie nikt.
Autorzy odcinka przypomnieli sobie, że dawno nikt się w serialu nie rozebrał i tym razem znaleźli czas na obowiązkową scenę tego typu. Swoją drogą nie miałbym nic przeciwko, aby postać major Niny Pirogovej zagościła w Strike Back na dłużej. Chemia między Sullivanem Stapletonem a Terezą Srbovą jest niepodważalna. Happy endem zakończył się również wątek śmiertelnej przypadłości Stonebridge’a, który będzie gotów na ostatnie dwa odcinki, by pomóc Sekcji 20 w zapobieżeniu biologicznemu atakowi gdzieś w zachodniej Europie. Jednego możemy być pewni – będzie się działo.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat