Premiera serialu The Witcher w Netfliksie to dobry moment, aby przetestować projektor 4K dla miłośników kina. Zobacz, jak ogląda się Wiedźmina 4K na projektorze BenQW2700!
Dopasowanie opowiadania ze smokiem do ram serialu nie do końca się udaje, ale wciąż czuć rozmach i fantastyczną przygodę. Dlatego ogląda się całość z zainteresowaniem, być może dlatego, że wciąż odczuwalna jest pewnego rodzaju swojskość. Mieszają się tutaj różne style, ale widać też znajome motywy kulturowe - faceci z mieczami lecą ubić smoka, bo ktoś obiecał rękę księżniczki lub sypnie porządnym pieniądzem. Możecie pisać o tym serialu wszystko, co negatywne, ale to jest mój Geralt i ten wykreowany świat dalej krzyczy do mnie w języku Sapkowskiego. Do tego dzieje się dużo, choć rozumiem krytykę względem ścisłego operowania w tym odcinku schematami gatunku fantasy. Ujawnia się to choćby w przedstawieniu bohaterów z różnych stron konfliktu - rębacze, krasnoludy, Yennefer towarzysząca (nie)szlachetnemu rycerzowi oraz Borch Trzy Kawki w towarzystwie Zerrikanek. W przypadku dwóch pierwszych grup zrobiono zbyt mało, aby ciekawiej zarysować charaktery postaci i jedynie Yarpen Zigrin dostaje więcej czasu na zaprezentowanie rozpoznawalnego dla krasnoludów stylu wypowiadania się. Szkoda, bo czasu na wędrówkę nie brakowało, a zaciekawienie pozostałymi członkami wyprawy mogłoby lepiej wpłynąć na stawkę finałowego starcia.
Po drodze prezentowany jest też wątek z Ciri, gdzie koniecznie trzeba pochwalić Adama Levy'ego w roli Myszowora. Nie miał łatwego zadania, wcielił się w dwie zupełnie rożne postacie w jednym ciele, zatem należą mu się za jego kreację duże brawa. Szkoda tylko, że historia młodej bohaterki do niczego nie dąży, jedynie zmusza pretekstowo Ciri do odważnych decyzji, jak np. chęć zamordowania wroga. Brakowało jednak mocniejszego zaakcentowania jej relacji z Darą po starciu z dopplerem - chłopak decyduje się porzucić bohaterkę, ponieważ ta bezlitośnie chciała potraktować przedstawiciela innej rasy. Zobaczył w niej nie przyjaciółkę, a królową Calanthe wyżynającą jego braci i siostry. Zamysł dobry, szkoda, że niespecjalnie wybrzmiewa to z ekranu i prowadzi ten wątek do jeszcze mniej ciekawej konkluzji.
Prowadzenie narracji i scenariuszowe niedociągnięcia można jednak potraktować z przymrużeniem oka, bo tak jak wspominałem wcześniej - zbieranie ekipy, docieranie do celu oraz poszczególne sceny relacji pomiędzy bohaterami, dostarczają. Wciąż jest przy tym duża zabawa i jest to ważne, choć nie da się ukryć, że nagłe przypomnienie sobie Geralta o Dziecku Niespodziance wpływa niekorzystnie nie tylko na ten epizod, ale także na pozostałe odcinki pierwszego sezonu. Wstydu jednak nie ma, smok rzeczywiście jest piękny i elementy baśniowe odpowiednio wybrzmiewają. Nie brakowało też akcji i ciekawych rozstrzygnięć, zatem bez skrępowania można było dobrze bawić się przed ekranem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj