Więzień labiryntu ("The Maze Runner") to film osadzony w schematach gatunku kina science fiction związanego z labiryntami czy pułapkami. Widz znający tego typu produkcje od razu skojarzy kilka podstawowych klisz, które mają doprowadzić do oczywistego finału. Podczas seansu pozostaje jedynie pytanie - jaka będzie tutaj wariacja tych ogranych motywów? I to akurat może satysfakcjonować, nawet pomimo tego, że nic specjalnie nie zaskakuje. Na duży plus wypada brak wątku romantycznego, który w adaptacjach powieści młodzieżowych przeważnie odgrywa kluczową rolę.
Największe uznanie należy się Wesowi Ballowi, który debiutuje tym filmem jako reżyser kina pełnometrażowego, bowiem bierze te różne gatunkowe schematy i bardzo sprawnie nimi operuje. Dzięki temu obraz ma równe, niezłe tempo i wciąga praktycznie od początku, nie serwując przestojów czy nudy. Rozwój akcji jest dynamiczny, a gdy przenosi się ona do samego labiryntu, nie brak emocji oraz solidnego napięcia. Nie brakuje też scen efektownych, gdy do gry wkraczają tzw. bóldożercy. Koncept stworów jest pomysłowy, a wykonanie - bardzo dobre.
[video-browser playlist="615453" suggest=""]
Dobry casting działa tutaj należycie, gdyż w głównych rolach obsadzono aktorów młodych i nieogranych, ale zdolnych. W centrum znajduje się Dylan O'Brien, który jest bardzo dobrze znany fanom serialu Teen Wolf. Nie rozczarowuje, pozwalając momentalnie sympatyzować z głównym bohaterem opowieści, a gdy trzeba, umie przekonująco ukazać emocje. Na drugim planie szczególnie wyróżniają się Will Poulter i Thomas Brodie-Sangster (Gra o tron). Ten dobór aktorów sprawia, że ich relacje stają się wiarygodne, a konflikty nabierają emocji.
Czytaj również: "Suicide Squad" - komiksowa grupa dostanie film!
Więzień labiryntu pozytywnie zaskakuje, bo choć zapowiadał się na kolejną mdłą opowiastkę dla młodzieży w stylu niedawnego Dawcy pamięci, zamiast tego zobaczyłem niezłe kino science fiction, i to wcale nie tylko dla młodzieży. Do tego udaje się tutaj osiągnąć coś bardzo ważnego - film zdecydowanie zachęca do tego, by zapoznać się z pierwowzorem literackim. Furtka do sequela pobudza ciekawość i już teraz widać potencjał na jeszcze lepsze kino.