Każda z trzech tytułowych dziewczyn wywodzi się z innego środowiska – Irka (Marta Mazurek) pochodzi z inteligenckiej, patriotycznej rodziny, Ewka (Vanessa Aleksander) ze środowiska drobnych przestępców, a Marysia (Aleksandra Pisula) jest córką bogatego żydowskiego przemysłowca z Łodzi. O ile dwie pierwsze dziewczyny mogą w sumie swobodnie poruszać się po okupowanych ulicach, tak Marysia ryzykuje najwięcej. Wedle panującego prawa jej miejsce jest w obozie i właśnie ten stan rzeczy budzi w niej chęć buntu i wyrównania krzywd z nazistami. Ich losy splatają się w okupowanej Warszawie. Tytułowe Wojenne dziewczyny stają do  często beznadziejnej walki o ideały. Aby była ona skuteczna, każda z bohaterek musi przejść wewnętrzną przemianę. Pomimo wojny nie chcą stracić tego, co mają najcenniejsze – szacunku do samych siebie. Pierwszy odcinek w zgrabny sposób wprowadza widzów w świat głównych bohaterek. Nie rzuca ich od razu na głęboką wodę. Reżyser Michał Rogalski, odpowiedzialny również za Czas honoru, chce byśmy dokładnie poznali motywacje dziewczyn. Skąd wzięła się u nich chęć walki i wola, by w ekstremalnych sytuacjach odebrać komuś życie. Może nie mamy na początku wielkich akcji wywrotowych i nie poznajemy konspiratorów. Widzowie mogą za to zobaczyć, jakie w okupowanej Warszawie zachodzą zmiany. I nie mówię tu tylko o pojawieniu się Niemców na ulicach, ale o tym, jak pod ich wpływem zmieniać zaczyna się mentalność jej mieszkańców. Nagle pojawiają się indywidua, które w tej rzeczywistości czują się jak ryba w wodzie. Wojenne Dziewczyny może nie są serialem wybitnym, ale na tle nowości zaserwowanych nam zarówno przez TVP, jak i TVN czy Polsat wypada solidnie. Przede wszystkim ma dobrze zbudowaną opowieść i postaci. Od dziewczyn bije autentycznością. Zwłaszcza duet Vanessa Aleksander z Aleksandra Pisula wypada bardzo dobrze. Między dziewczynami czuć fajną więź. Nie przepadają za sobą, ale z powodów żeńskiej solidarności cały czas trzymają się razem i mogą na sobie polegać. Trochę słabiej prezentuje się Marta Mazurek, ale to raczej nie z winy aktorki, a postaci, którą przyszło jej grać. Irka, w którą się wciela, jest spokojna i wycofana, przez co może zdawać się nudna. Kto wie, może w kolejnych odcinkach bardziej się ośmieli. Na razie lepiej prezentuje się z książką o anatomii człowieka niż z pistoletem w ręce. Solidnie prezentuje się również drugi plan. Grający brata Irki Michal Czernecki, ich serialowa matka Danuta Stenka czy Mariusz Jakus wcielający się w sadystycznego sąsiada-konfidenta dodają całości posmaku autentyczności. Wojenne dziewczyny posiadają także ciekawe zdjęcia, za które odpowiada operator Marian Prokop, wcześniej pracujący przy Belfer. Oczywiście jeśli tę produkcję postawimy w szeregu z podobnymi, pochodzącymi z zagranicy, to nie wypadnie ona dobrze, jednak jak na nasz rynek nie jest źle. Oczywiście jest zbyt kolorowo, brakuje tej szarości, sypiących się tynków, dziewczyny latają w kolorowych sukienkach, ale tego wymaga konwencja tego serialu. Jeśli ją przyjmiemy, to reszta wypada nieźle. Przynajmniej na tyle, by bez zgrzytania zębami dotrwać do końca odcinka. Na koniec chciałbym zaznaczyć, że scenariusz serialu został zainspirowany między innymi książką Łukasza Modelskiego Dziewczyny Wojenne opowiadającą historię 11 kobiet, które przeżyły wojnę. Nie wiem jeszcze, ile z tej książki ostatecznie znalazło się w produkcji, ale przynajmniej są solidne fundamenty.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj