Ukazujący się pod szyldem Marvela cykl Black, White & Blood to nie lada gratka dla wszystkich miłośników Domu Pomysłów. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o unikalną tonację kolorystyczną, ale i wyjątkowe, rozpisane w ramach kilkunastu krótkich historii podejście do mitologii konkretnej postaci. Przypomnijmy, że takiego potraktowania doczekali się już Carnage i Deadpool, jednak wszystko zaczęło się od Logana. Na polskim rynku właśnie zadebiutował komiks Wolverine. Czerń, biel i krew, który jest doskonałą okazją do wyrobienia sobie nowej perspektywy w postrzeganiu najsłynniejszego z X-Menów. Jeśli sądzisz, że wiedziałeś o nim wszystko, ten album wyprowadzi Cię z błędu – i to w sposób, którego się nie spodziewałeś. Nie może być inaczej, skoro w recenzowanym tomie odnajdziemy nowele przygotowane przez takie tuzy świata powieści graficznych jak Gerry Duggan, Chris Claremont, John Ridley, Donny Cates, Jed MacKay, Kelly Thompson i wielu innych. Efektem ich pracy stała się antologia, która bez dwóch zdań jest jedną z najważniejszych pozycji, jakie w tym roku ukazały się w naszym kraju.  W skład komiksu wchodzi 12 osobnych historii, które zajmują zaledwie kilka stron – ten fakt u czytelników wzbudzi skojarzenia ze słynnym cyklem Batman: Black & White. Ograniczenie objętościowe sprawiło, że twórcy musieli solidnie zastanowić się nad tym, co i zwłaszcza jak chcą przekazać, aby ze swojego opowiadania wydobyć maksimum treści. Dzięki temu odbiorcy mają szansę poznać 12 zupełnie nowych epizodów z życia Logana, z których tylko nieliczne nawiązują do słynnych wątków z mitologii postaci. Duggan i Adam Kubert w Ich własnych bestiach dopisują więc post scriptum do legendarnej Broni X, a wspomagający Catesa Chris Bachalo pokazuje artystyczny kunszt w fenomenalnym Spłoń!, w którym pojawia się choćby nowy wynalazek świata Marvela, kosmiczny Ghost Rider. Perełek jest tu nawet więcej; ich fabularne rozbicie w czasie sprawia, że cała antologia prezentuje się jak swoista kronika nieznanych faktów z przeszłości Rosomaka. Warto dodać, że autorom nie idzie wyłącznie o prześledzenie ewolucji herosa – gdy trzeba, na pierwszy plan wydarzeń wchodzą krwawe i nadzwyczaj brutalne jatki. Nie ma specjalnego znaczenia, do którego typu czytelników komiksów superbohaterskich należysz. W Wolverine: Czerni, bieli i krwi z pewnością znajdziesz coś dla siebie. 
Źródło: Mucha Comics
+13 więcej
Nie sposób ocenić jakości tej antologii w oderwaniu od jej szaty graficznej; wykorzystanie przez rysowników, wśród których znaleźli się choćby Kubert, Steve Epting, Declan Shalvey i Salvador Larroca, utrzymanej w zaledwie trzech barwach tonacji kolorystycznej potęguje nasze doznania – to jedno z tych dzieł, w których warstwa wizualna jest w pełni komplementarna w stosunku do fabuły. Czerń i biel wzmacniają często mroczny przekaz poszczególnych historii, natomiast sama krew nie zawsze będzie odnosić się do walki na śmierć i życie; jej symboliczne znaczenie może momentami zaskoczyć. Śledzenie kolejnych przygód Wolverine'a, wiekopomnych starć z jego udziałem i nawiązywania relacji z całą armią dobrze nam znanych lub zupełnie nowych postaci, wciąga bez reszty. Wyłaniającemu się z kart albumu Rosomakowi daleko do wiecznie podpitego samuraja. Owszem, charakterystyczne dla tego bohatera dzikość i brutalność w niektórych nowelach wybrzmią znakomicie, lecz część autorów, jak choćby Chris Claremont, próbuje uwypuklić ludzki pierwiastek Logana. Czy komiks odpowiada na pytanie, kim naprawdę jest Wolverine? Nie wiem; jestem jednak przekonany, że po takiej dawce przygód z nim w roli głównej o tym twardzielu zaczniecie myśleć inaczej.    Wszyscy artyści odpowiedzialni za Wolverine: Czerń, biel i krew, zarówno scenarzyści, jak i rysownicy, próbują zmierzyć się z niemal przytłaczającą legendą i spuścizną Rosomaka: pogłębić ją, poszerzyć, nadać inny kontekst, zmienić perspektywę. Tego typu zabiegi owocują jednym z najlepszych komiksów o Loganie na przestrzeni ostatnich lat, który mógłby uchodzić za podręcznik dla odbiorców stawiających sobie pytania o naturę protagonisty i sens jego istnienia. To przecież kwintesencja wszystkiego tego, co uchodzi za fundament mitologii postaci: jego skomplikowanej osobowości, rozmiłowania w brutalnych walkach, ale i gotowości poświęcenia za najbliższych. Wydawnictwu Mucha Comics należą się wyrazy najwyższego uznania za sięgnięcie po akurat ten projekt. Wniosek to tym zasadniejszy, że już niebawem firma zanurzy w czerni, bieli i krwi samego Carnage'a... 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj