W najnowszym odcinku nasi bohaterowie muszą zapobiec śmiertelnej pladze, jaka zagroziła Sleepy Hollow. Nosicielem jest chłopiec, który z niewiadomych przyczyn przeniósł się z XVI wieku do współczesności. Bardzo powoli odkrywamy kolejne skrawki mitologii serialu i dostajemy zaczątek wątku Zarazy – drugiego z Jeźdźców Apokalipsy, który ma doprowadzić do zagłady świata poprzez działania tajemniczego Molocha.

Alex Kurtzman i Roberto Orci muszą czym prędzej zdecydować się na przekwalifikowanie Sleepy Hollow w serial z ciągłą fabułą. Nie mam nic przeciwko okazjonalnemu odcinkowi proceduralnemu, ale taka formuła na dłuższą metę po prostu zawiedzie. Tytuł serialu wyznaczył dość jednoznacznie jego miejsce akcji. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że to fantasy, ale fakt, że wszystkie demony i inne nadprzyrodzone istoty nagle nawiedzają małe amerykańskie miasteczko, intensywnie eksploatuje naiwność i cierpliwość widza. To nie Supernatural, w którym bracia Winchester przez osiem lat przemierzyli całe Stany Zjednoczone wzdłuż i wszerz, mając o wiele większe pole manewru. Ichabod i Abbie nie maja takiego luksusu. Dlatego jestem zdania, że rozwijanie jednej potężnej mitologii jest zdecydowanie lepszą drogą niż rozdrabnianie się i usilne raczenie widza "potworem tygodnia". Nie tylko lokalizacja jest ku temu powodem, ale również to, że Sleepy Hollow będzie emitowane w trybie, jaki znamy z telewizji kablowych. To bardzo dobra decyzja stacji FOX i twórcy powinni skorzystać z tych 13 odcinków, aby opowiedzieć spójną, emocjonującą historię i zapomnieć o niepotrzebnych fillerach.

[video-browser playlist="634511" suggest=""]

W kontekście Supernatural należy wspomnieć także o tym, że scenarzyści powinni trochę bardziej kreatywnie myśleć, zamiast na siłę inspirować się innymi produkcjami. W trzecim odcinku mieliśmy pojedynek w świecie snu ewidentnie zaczerpnięty z Fringe: Na granicy światów, a w epizodzie piątym zaginioną kolonię Roanoke i zarazę będąca dziełem jednego z Jeźdźców Apokalipsy. Fani serialu CW pewnie doznali małego deja vu. Dodajmy do tego motyw czyśćca, który pojawił się w "John Doe", i będzie można odnieść wrażenie, że premiera spin-offu Supernatural nastąpiła zdecydowanie szybciej, niż myśleliśmy. Oczywiście należy w pełni wybaczyć te zabiegi. Nie dość że Sleepy Hollow wzoruje się na najlepszych w tym gatunku, to przecież jest to dopiero początek telewizyjnej przygody tego serialu, który na pewno wciąż szuka właściwego balansu. Świetna oglądalność była powodem przyznania kredytu zaufania od stacji i jest wyznacznikiem takowego od widzów. Jeszcze sporo aspektów wymaga przemyślenia i dodatkowego szlifu, ale potencjał jest ogromny.

Nie można zapominać o największych zaletach, jakimi do tej pory uraczyła nas produkcja FOX. Rewelacyjne są wstawki humorystyczne związane z ciągłym odkrywaniem przez Crane’a nowych "cudów" współczesnego świata. Tym razem padło na plastik. Sleepy Hollow to również jedna z lepszych wizualnie serii emitowanych obecnie w amerykańskiej telewizji i oferuje niepowtarzalny klimat. Koniec piątego odcinka zwiastuje, że akcja w końcu ruszy z kopyta, gdy do miasteczka na swoim wierzchowcu ponownie zawita Śmierć, czyli jeździec bez głowy. Oj, jak bardzo go brakowało. Oby tym razem pozostał na dłużej.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj