Zbrodnie po sąsiedzku to serial, który stał się prawdziwym fenomenem. I w pierwszych odcinkach 2. sezonu tylko potwierdza, że na to miano w pełni zasługuje. Produkcja oferuje naprawdę znakomitą zabawę. Po obejrzeniu omawianych epizodów miałem energię i dobry humor na resztę dnia. Najlepsze jest to, że twórcy potrafią się śmiać z pewnych logicznych dziur poprzedniego sezonu oraz z samej idei kontynuacji. Jednym z najlepszych elementów pierwszych epizodów jest scena, w której jedna z postaci mówi, że domyśliła się już w 8. odcinku podcastu, kto jest mordercą w 1. sezonie. Scenarzyści pięknie nawiązują w ten sposób do dyskusji fanów toczącej się wokół debiutanckiej serii. Jeśli natomiast chodzi o główną intrygę 2. sezonu, to na ten moment jest ona dla mnie ciekawsza niż ta w poprzedniej odsłonie. Przede wszystkim więcej się w niej dzieje i już na poziomie pierwszych dwóch epizodów otrzymujemy taki nawał tropów, że właściwie spokojnie można znaleźć kilku podejrzanych. I właśnie w tym tkwi siła produkcji, że możemy rozwiązywać zagadkę wraz z głównymi bohaterami. Widz staje się czynnym uczestnikiem wydarzeń, bo może wyłapać wiele subtelnych wskazówek, które na pierwszy rzut oka wydają się nieistotne. Intryga jest bardzo płynnie prowadzona, widz nie ma chwili, aby się nudzić i cały czas pędzi wraz z naszym ekranowym trio. Scenarzyści po raz kolejny gwarantują nam kawał doskonałej rozrywki w sosie gatunku murder mystery. Pierwsze dwa odcinki pokazują, jak z odpowiednią lekkością buduje się zawiłą, wielowątkową zagadkę. Zastanawiam się, kto odpowiada za morderstwo.
fot. Hulu
Cały czas również doskonale wypada trio głównych bohaterów. Tym razem jeszcze bardziej zgrane niż wcześniej! Na pochwałę zasługuje chemia między aktorami. Nadal doskonale uzupełniają się na ekranie. Co ciekawe, to nie Selena Gomez wnosi młodzieńczą energię do produkcji, a Oliver grany przez Martina Shorta. Natomiast Mabel cały czas świetnie sprawdza się ze swoim sarkazmem i zdystansowaniem. Ponadto Steve Martin dostaje po raz kolejny chyba najciekawszy wątek solowy, tym razem związany z ojcem Charlesa i rebootem jego serialu. Jednak najlepiej obserwuje się to, jak cała trójka działa razem, przekomarza się, robi burzę mózgów czy po prostu rozmawia na dziwne tematy i przerzuca się kolejnymi kąśliwymi uwagami. Główne postacie bardzo dobrze sprawdzają się solo, jednak jako kolektyw tworzą coś graniczącego z ideałem. Po prostu chce się dalej oglądać ich przygody. Co do nowych postaci w serialu, to jak na razie najlepiej prezentują się Amy Schumer we własnej osobie oraz Shirley MacLaine jako Leonora Folger. Pierwsza z nich doskonale bawi się autokreacją, wchodzi mistrzowsko swoim komediowym talentem w przerysowany obraz gwiazdy Hollywood. Sceny, w których stara się udawać Jan, to po prostu złoto. Natomiast druga brawurowo zagrała bogatą starszą damę, która potrafi rozstawiać wszystkich po kątach. Obydwie postacie wniosły sporo humoru i lekkości do produkcji. Na razie nie mogę przekonać się jedynie do Alice, w którą wciela się Cara Delevingne. Po prostu w tym momencie nie wnosi ona nic do fabuły. Jedynie zaznaczono początek jej romantycznej relacji z Mabel. Dlatego czekam na coś więcej. Zbrodnie po sąsiedzku powróciły w swoich nowych odcinkach w glorii i chwale. Pierwsze epizody dały nam fantastyczny humor, ciekawą intrygę oraz głównych bohaterów, którzy nadal są w mistrzowskiej formie. Oby tak dalej. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj