Jeśli ktoś jest miłośnikiem twórczości Kena Folleta, z pewnością będzie w stanie zauważyć pewną powtarzalność motywów i literackich rozwiązań. Akcja Zbroi światła rozgrywa się w ciągu 32 lat. Pisarz podzielił powieść na części. Ten zabieg pozwala na swobodną żonglerkę czasem i zręczne unikanie dłużyzn, nie powodując u czytelnika wrażenia drażniących przeskoków w czasie. O czym zatem będziemy czytać? Przede wszystkim należy powiedzieć, że wojen napoleońskich jest – wbrew temu, co widzimy na okładce – bardzo mało. Przewijają się w tle wydarzeń. Follet pokazuje, w jaki sposób konflikt angielsko-francuski oddziałuje na przeciętnego zjadacza chleba. Wcale nie trzeba iść na wojnę, by doświadczyć jej skutków. Zawsze ceniłam Folleta za umiejętność opowiadania o historii społecznej wybranej epoki. W Zbroi światła dużo się dzieje. Pisarz opowiada o tym, jak rozwój i industrializacja wkraczały do fabryk, a także o obawach i konsekwencjach, jakie się z tym wiązały. Sporo miejsca poświęca wyzyskowi dzieci w XIX wieku i niesprawiedliwości społecznej. Nie zabraknie wątku homoseksualnego, ale zostaje on poprowadzony bardzo delikatnie i nie dominuje akcji. W Zbroi światła zaglądamy do życia rodzinnego różnych warstw społecznych. Dla Folleta ważna jest biedota, w której rodziny borykają się z głodem, alkoholizmem i bezradnością wobec prawa. Nie pomija tak zwanych bogatych, którzy cierpią z powodów małżeństw zawieranych bez miłości i którzy, szukając szczęścia, muszą uciekać przed religijnym i społecznym ostracyzmem.
Źródło: Albatros
Bardzo wyraziste są postacie kobiece. Oczywiście, bazując na wiedzy o epoce, trudno byłoby im oddać prym, ale… płeć piękna u Folleta jest silna i zdeterminowana, by osiągnąć swoje cele, mimo że daleko jeszcze do przyznania jej praw wyborczych. Jeśli chodzi o wspomnianą przeze mnie wojnę, to ona jest, ale ukazana głównie przez pryzmat zwykłego człowieka. Poznajemy jej straszne skutki – związane z walką, stratą życia i okaleczeniem. Okazuje się, że pójście mężczyzn do wojska dotyka ich rodzin. Dość mocny jest wątek z porywaniem mężczyzn i zmuszaniem ich do wstąpienia do wojska.
Twórczość Folleta ma już pewne znaki rozpoznawcze. Oprócz ogromnego znawstwa tematu i epoki, jego książki zawsze cechują barwne opisy i wartka akcja. Język jest bardzo przyjemny. Pisarz nie stara się edukować, moralizować, tylko opowiedzieć historię najrzetelniej i najciekawiej, jak się da. Wychodzi mu to po mistrzowsku. Warto na sam koniec wspomnieć o wydaniu. Bardzo się cieszę, że Albatros dba o to, żeby wszystkie części cyklu były wydane w identycznym formacie, co wbrew pozorom jest dość istotne. Poza tym książka wydrukowana jest na szarym, cienkim papierze, co bardzo wpływa na jej wagę, a co za tym idzie – komfort czytania. Po tę książkę może sięgnąć śmiało każdy miłośnik beletrystyki. No i najlepsze jest to, że w ogóle nie trzeba znać innych powieści z serii. Nie trzeba, ale można. Zdecydowanie warto.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj