Choć od premiery filmu Avengers: Koniec gry upłynęło już kilka miesięcy, do sieci raz po raz trafiają kolejne informacje na temat tej odsłony MCU. Wiemy już, że produkcja będzie ubiegać się o przyszłoroczne Oscary - choć na razie do takiego obrotu spraw nawet fani podchodzą z umiarkowanym optymizmem, wygląda na to, że w czasie kampanii skierowanej do Amerykańskiej Akademii Filmowej szczególnie promowany będzie Robert Downey Jr.. Spotykaliśmy już głosy, że aktorowi należy się nominacja za jego ogromny wkład w tak ważne dla popkultury przedsięwzięcie, jakim bez dwóch zdań jest Kinowe Uniwersum Marvela. Teraz tę sprawę postanowili skomentować reżyserzy, bracia Russo:
Nie robimy filmów dla nagród. Tak, nakręcenie akurat tego było nadzwyczaj trudne. Zrobiliśmy dwie najdroższe produkcje w historii jedna po drugiej. Chcemy jednak zatrzymać się nad jedną kwestią - to Robert Downey Jr. Nie wiem, czy kiedykolwiek w historii kina widzieliśmy, by widownia na całym świecie reagowała na pojedynczy występ aktora tak, jak miało to miejsce w tym przypadku. Ludzie wrzeszczeli na sali, tracili oddech. To jest więc tak głęboki przejaw gry aktorskiej, że może poruszyć odbiorców właśnie w ten sposób. Nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego, więc jeśli to nie zasługuje na Oscara, to nie wiemy, co miałoby zasługiwać. 
Filmowcy skomentowali także odejście Spider-Mana z MCU:
Naprawdę wiele pracy wymaga, aby dwie tak wielkie korporacje dobrze się nawzajem traktowały - powinniśmy cieszyć się i tańczyć z samego tylko powodu, że to się w ogóle udało, nawet na chwilę. (...) Nie jesteśmy tym jakoś specjalnie zaskoczeni, ponieważ wiemy, jak trudno było osiągnąć to wszystko wcześniej. 
Z kolei scenarzyści Avengers: Endgame, Stephen McFeely i Christopher Markus, wyjawili, dlaczego kryptonim operacyjny produkcji nazywał się początkowo... Mary Lou, nawiązując tym samym do gimnastyczki Mary Lou Retton, która na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles w 1984 roku zdobyła dla USA pierwszy złoty medal w gimnastyce:
Przekaz, na którym zwracaliśmy szczególną uwagę, wiązał się z odpowiednim "lądowaniem", prawda? I własnie dlatego ten kryptonim brzmiał Mary Lou. 
Scenarzyści zdradzili, dlaczego na ekranie stosunkowo rzadko oglądaliśmy postać Kapitan Marvel:
Musieliśmy to jakoś zbalansować; masz w końcu postać tak potężną, więc nie chcesz, żeby to odbywało się na zasadzie: No dobra, sprowadźmy tę postać, która wszystko tu posprząta, a której nie mogliśmy pokazać w poprzednim filmie. Balans polegał na tym, by jej rola była czymś więcej niż gościnnym występem, ale by jednocześnie nie rozwiązywała ona problemów za innych. (...) To było też w końcu pożegnanie dla członków oryginalnego składu Avengers. 
Tak McFeely i Markus odnieśli się zaś do pytania o to, które postacie mogli uśmiercić na ekranie:
Działała tu zasada: Jeśli chcesz się kogoś pozbyć, to to zrób, ale nie ma ku temu żadnego przymusu
Zobaczcie także dobrze przyjęte w sieci fanarty do filmu Thor: miłość i grom i serialu A gdyby...?:
Źródło: Reddit//Marvel Studios
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj