Od ponad miesiąca zastanawiamy się nad tym, czy Avengers: Koniec gry ostatecznie okaże się lepszy niż Avatar w materii wpływów w globalnym box office. Na koncie pierwszej z tych produkcji jest obecnie 2,715 mld dolarów - do pobicia rekordu obrazu Jamesa Camerona pozostało już niecałe 73 mln USD. Choć taka kwota wydaje się relatywnie niewielka, w opinii coraz liczniejszego grona analityków dla ostatniej odsłony MCU okaże się ona barierą nie do przebicia. Takie zdanie przedstawił choćby niezwykle ceniony w branży Scott Mendelson z portalu Forbes.  Już dwa dni temu opublikował on najnowsze szacunki, według których końcowy wynik Avengers: Endgame ukształtuje się na poziomie 2,766 mld USD wpływów - rezultat ten byłby niecałe 22 mln USD gorszy od osiągniętego przez Avatara. W wyliczeniach Mendelsona produkcja Marvel Studios w USA powinna jeszcze osiągnąć przychody rzędu 30-35 mln USD, natomiast poza granicami kraju dodatkowe 18-20 mln USD. Istnieje kilka przesłanek, które mogą potwierdzać opinię analityka: Mendelson zdaje sobie sprawę, że Avatar gościł w amerykańskich kinach przez aż 234 dni, a Avengers: Endgame powinien generować nieco większe przychody w momencie premiery Spider-Man: Daleko od domu, jednak jego zdaniem to zbyt mało, by wyjść zwycięsko z pojedynku o miano najbardziej dochodowej produkcji wszech czasów.  Warto też zauważyć, że ewentualne wypuszczenie do kin filmu z dodatkowymi scenami w grudniu może wcale nie być na rękę włodarzom Disneya. Przypomnijmy bowiem, że w tym samym okresie swoją premierę ma obraz Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie, który przynajmniej na amerykańskim rynku powinien okazać się prawdziwym hitem. Co więcej, niektórzy z analityków wychodzą też z założenia, że Disney może zechcieć reklamować Avatara 2 jako kontynuację najbardziej dochodowej produkcji wszech czasów.   
 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj