Gwiezdne Wojny są tematem numer jeden na ustach fanów na całym świecie - tym bardziej, że już za miesiąc światło dzienne ujrzy ich kolejna część, Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie. Jak wiemy, będzie to kontynuacja wydarzeń z Ostatniego Jedi w reżyserii Riana Johnsona - części, która ściągnęła na siebie falę hejtu i do dziś dzieli fanów Gwiezdnej Sagi. Sam Rian Johnson wielokrotnie był pytany o kwestię reakcji na swój film. Zróżnicowanych odpowiedzi jednak nigdy za wiele, w związku z czym w jednym z nowych wywiadów pytanie to padło ponownie. Podczas podcastu ReelBlend, reżyser wyjawił, że w całej tej nienawiści potrafił odnaleźć pozytywy i dziś cieszy się, że jego produkcja wywołała takie a nie inne reakcje. Jak mówi:
Jeśli chodzi o te złe rzeczy, powiem ci, że to całkiem interesujące... ale to jedno z moich najbardziej zdrowych doświadczeń ostatnich kilku lat, właśnie to narażenie się cały ten hejt. Zanim stworzyłem The Last Jedi, nigdy nie miałem nikogo, kto by mnie hejtował w Internecie. Gdybym w ciągu roku dostał jeden negatywny tweet, wpadłbym w panikę. Przeżywałbym - "O mój Boże, ktoś tam mnie nie lubi. Muszę to naprawić!”. I teraz jestem naprawdę bardzo wdzięczny. To wszystko oznaczało, że moje poczucie własnej wartości było zależne od tego, czy wszyscy mnie lubią. Cały ten proces sprawił, że przeżyłem i w końcu się od tego odłączyłem.
Johnson dodaje także, że nauczył się pewnej kwestii o mediach społecznościowych i potrafi już inaczej reagować na hejt:
To wszystko sprawiło też, że patrzę na social media bardziej realistycznym okiem. Można tu znaleźć wiele wspaniałych i autentycznych interakcji. A złe rzeczy, systematyczne trollowanie, nadużycia, którym niektórzy poświęcają całą swoją obecność w sieci... szczerze mówiąc, kiedy zobaczysz już dość, dostrzeżesz pewien wzór i po pewnym czasie robi się nudno. Na mnie to już w żaden negatywny sposób nie działa. Mam własną perspektywę - zdaję sobie sprawę, że jest to rodzaj produktu ubocznego Twittera. Zasadniczo zawsze będzie tam trochę ludzi, dla których hejtowanie to hobby. Więc ogólnie rzecz biorąc, stwierdziłem, że dostosowałem się do mediów społecznościowych jakie widzę i korzystam z nich w zdrowszy sposób.
Rian Johnson nie będzie reżyserować IX Epizodu Gwiezdnych Wojen - tym razem na krześle reżysera zasiądzie J.J. Abrams, który pracował już nad częścią Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy. Abrams stoi przed wysokimi oczekiwaniami ze strony fanów, którzy z jednej strony oczekują rekompensaty za Ostatniego Jedi, a z drugiej - godziwego podsumowania całej sagi, począwszy od Oryginalnych Trylogii. Ostatnimi czasy Abrams również udziela wielu wywiadów - w jednym z ostatnich został zapytany o kwestię Rycerzy Ren, których wprowadził w Przebudzeniu Mocy - jak wiemy z zapowiedzi, w nadchodzącym filmie ponownie mają się oni pojawić się na ekranie, co prowokuje pytania - dlaczego reżyser czekał na rozwinięcie ich wątku aż do ostatniej części? I czy rzeczywiście w nowym filmie dowiemy się na ich temat nieco więcej? Jak mówi Abrams:
Gdy przywołaliśmy ich [Rycerzy Ren - przyp. red.] w Przebudzeniu Mocy, to na bardzo krótko - to było coś, na co mieliśmy wiele bardzo różnych pomysłów i wyobrażaliśmy sobie przeróżne dalsze historie z ich udziałem. Zasadnicza część z nich nigdy nie trafiła do filmu. A potem nastąpił Ostatni Jedi, który nie przywołał Rycerzy Ren na ekrany i który jednocześnie pozwolił nam się tym ponownie zająć. Dla nich tym lepiej, że są utrzymywani w aurze tajemnicy - to też oznacza, że w tym filmie raczej nie będzie wielu scen, w których zdejmują maski, spędzają sobie czas czy jedzą kanapki... Ale chciałem widzieć ich więcej niż do tej pory i cieszę się, że mieliśmy szansę zrobić to w tym filmie.
Pamiętacie, gdy kilka dni temu informowaliśmy o tym, że scenariusz filmu Skywalker. Odrodzenie został wystawiony na eBayu? Jak informowano, osoba sprzątająca znalazła go pod łóżkiem jednego z aktorów i przeszedłszy z rąk do rąk skrypt trafił w końcu do sieci. Gdyby nie szybka reakcja współpracownika Disneya, który odkupił scenariusz, wszystkie sekrety filmu zostałyby już dawno rozpowszechnione po Internecie. Dziś wiemy już, że aktorem, który niedopilnował swojego scenariusza, był John Boyega, odtwórca roli Finna. Aktor potwierdził te informacje w wywiadzie dla Good Morning America. Jak mówi, było to dla niego przerażające doświadczenie, ponieważ dostawał telefony od wszystkich biur w Lucasfilm. Próbując wytłumaczyć swoje gapiostwo, dodaje:
Zmieniałem mieszkania i po prostu zostawiłem ten scenariusz pod łóżkiem. Pomyślałem sobie wieczorem: "Położę to tutaj, a jak wstanę to wezmę ze sobą". Ale potem przyszli koledzy i trochę poimprezowaliśmy... a scenariusz po prostu tam leżał. Kilka tygodni później przyszła osoba sprzątająca, znalazła scenariusz i wystawiła go w sieci za 84 dolary. Chyba nie znała jego prawdziwej wartości...
Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie - premiera w grudniu.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj