無 我

Pewnego dnia spaliła sobie włosy i wygryzła pół dłoni i mówi, że nie wie dlaczego. Tak Kagaku­san ćwiczy się do łuku, tak Kagaku­san znika i się rozwiewa i tak mistrzostwo łuku Kagaku­sana trafia do celu w górskiej ciszy. Chmury na ziemi — domy na niebie — świat przewraca się na drugi bok. Pewnego dnia spaliła sobie włosy i wygryzła pół dłoni i mówi, że nie wie dlaczego. Wszyscy trochę się boją babki Reiny i trochę się z niej śmieją. Babka Reina wędruje po wiosce, w której żyje od sześćdziesięciu lat, i gubi się za pierwszym zakrętem. Popołudniami, wieczorami Hibiki, Takumi, Kiyoko i Sakurako chodzili za babką Reiną, udając, że ją śledzą, i kryli się, udając, że babka Reina nie wie, że za nią chodzą. Babka Reina chodziła także do lasu, i także w lesie się gubiła. Babka Reina przechodziła na drugą stronę dopływu rzeki przez południowy mostek, a wracała w bród, po uda w wodzie. Trzydzieści trzy lata temu, kiedy Ōkamu nawiedził wędrowny mistrz Yoshō, babka Reina wyszła w góry i w górach pozostawała przez następne pięć lat. Mistrz Yoshō sprowadził ją z powrotem nagą, brudną, z robakami żyjącymi w skórze i włosach i z wielką blizną na plecach. Odwiedził ją jeszcze dwa razy. „Znajduję mądrość w życiu niewypełnionym poszukiwaniem mądrości”. Po śmierci Yoshō jego uczniowie przywieźli babce Reinie ulubioną laskę mistrza. Miesiąc, i zapomniała gdzieś laski. Babka Reina wędruje po wiosce, w której żyje od sześćdziesięciu lat, i gubi się za pierwszym zakrętem. Pewnego wieczoru przysiadła na skarpie nad młynem wodnym i zaczęła się jeść. Owego dnia chodzili za nią Kiyoko i Hibiki. Hibiki stanął i patrzył. Kiyoko pobiegła po dziadka. Zanim go przyprowadziła, babka Reina zjadła sobie dwa palce, napoczęła trzeci i przeżuwała mięso wygryzione z boku dłoni. „Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?” „Nie wiem”. I Kiyoko widzi, że babka Reina naprawdę nie wie. Dlaczego chodzi tak po wiosce i górach, plącze się w tę i we w tę, zawraca i zawraca, traci dni, gapiąc się w pustkę nad dolinami, zatrzymuje się kilka kroków od domu, zamiast wejść do domu. Dlaczego? Wreszcie w Kiyoko rodzi się pewność, że babka Reina wcale się nie gubi. Wujek wymyśla jej godzinami od starych wariatek i kłamczuch. „Babcia Reina mówi prawdę”. Pochylona nad koszem węglowym (kotatsu leży zimne, rozłamane) włożyła w ogień włosy i zapaliła się. Dom napuchł cierpkim swędem popielonej staruchy. „Nie wiem”. Reina to imię z Nihonu. Prawdziwe imię babki jest inne. Nie wypowiada go na głos. Nie pochodzi z wysp południowych. Jej ród nie przybył tu z imperium Amaterasu. Nie jest dzieckiem geografii Izanami. Zanim poddani cesarza wzięli je w posiadanie, te góry i lasy i rzeki i chmury chowały lud Aynu. Zanim oświeciła je Amaterasu, te góry i lasy i rzeki i chmury czciły bogów­niedźwiedzie. Babka Reina szepcze w noc stare opowieści przejścia: o bogach przyjmowanych i konsumowanych przez ludzi i o ludziach przyjmowanych i konsumowanych przez bogów. Kiyoko śpi, ale słucha. Słucha, ale — śpi. Babka Reina wita Kiyoko za każdym razem tak samo. „Kim jesteś?” Wreszcie Kiyoko pojęła, że babka Reina wcale jej nie zapomina. Że to nie babki Reiny głowa jest dziurawa. „Kim jesteś?” „Nie wiem”. Tak Kiyoko odpowiada doktorowi Aka i żonie doktora Aka. Kiyoko mówi prawdę. Doktor Aka uczy ich sokki. Sokki to sztuka szybkopisania. Nieskończenie roztropny cesarz otworzył Kraj Bogów na zmiany, w tym na zmiany w samym sposobie sprawowania władzy. Tworzy się nowe prawa. Tworzy się nowe instytucje. Nihon ma doścignąć i prześcignąć Zachód, czyli zrobić to, co Zachód, tylko że szybciej i lepiej. Ażeby mieć parlamentaryzm, trzeba mieć partie polityczne, trzeba mieć wyborców i wybieranych, i dyskusje publiczne, i prasę zaangażowaną. Mowa staje się narzędziem masowej polityki. Wszelako w jednym miejscu i o jednym czasie mowy jednego człowieka może wysłuchać niewielka liczba osób. Lecz przeczytać wydrukowany zapis przemowy mogą setki tysięcy. W odróżnieniu od alfabetu łacińskiego ani chińskie hànzi, ani japońskie kanji i kana nie pozwalają na zapisywanie mowy w czasie jej wypowiadania. Nawet czysta hiragana, chociaż oparta nie na znakach idei, lecz na znakach dźwięków, jest zbyt powolna. Kōki Takusari wymyślił więc system sokki. Oto jest koło ośmiu podstawowych dźwięków mowy japońskiej. Doktor Aka otwiera Shinshiki Sokkijutsu autorstwa Kōki. Kiyoko pismo sokki przypomina zarysy zwierząt w biegu. Długie faliste linie jak profile dzikich grzbietów pociągnięte jednym ruchem ręki. Dopiero z tych szybkich maźnięć wydobywa się znaczenia dla kanji obrazów i myśli. Doktor Aka uczy sokki czwórkę dzieci Ułaskawionych. Sokki Kiyoko nie są podobne do żadnych znaków znanych doktorowi. Nie jest to system Kōki. Nie jest to hiragana ani katakana. Linie zawijają się, przecinają, tworzą kształty nie do opowiedzenia. Doktor Aka podejrzewa, że Kiyoko sama nie potrafi ich odczytać. Że to nie pismo; to malarstwo. Poleca Kiyoko przepisać jej sokki na kanji. Kiyoko przepisuje. I brzmienie kanji Kiyoko zgadza się z brzmieniem podyktowanej mowy — lecz znaczenie kanji Kiyoko jest często zupełnie inne niż znaczenie tych, które doktor Aka widzi przed sobą w oryginale. Żona doktora skrupulatnie zbiera karty z szybkopisaniem Kiyoko. Wieczorem, w zamyśleniu, z zapalonym papierosem. „Skąd bierzesz te znaki? Co to znaczy? Znasz je z góry?, czy za każdym razem komponujesz od nowa?” „Nie wiem”. Z szeroko otwartymi oczyma dozgonnej ciekawości, szczera jak sokół w locie. „Nie wiem”.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj